Dok Perły Zachodu
Sob Sie 17, 2019 1:35 pm Dok Perły Zachodu
Mistrz Gry
Mistrz Gry
68
Dok w porcie w Królewskiej przystani, w którym stacjonuje Perła Zachodu. Statek był dość długim rodzajem galery, wyższym od dromonu, ale bardzo przypominającym go kształtem, z ładownią na całej długości, dwoma rzędami wioseł i dwoma masztami o trójkątnych, asymetrycznych żaglach w kolorze bieli, zwiniętych na czas cumowania. Nad żaglami powiewała bandera, dla odmiany czarna, ze złotym krakenem, symbolem rodu Greyjoy. Statek miał kolor czerni, głównie przez smołę, która zabezpieczała drewno. Na samych burtach znajdowały się polichromowane złotem rzeźby przedstawiające fale i morskie potwory, z motywem macek krakena przewijającym się tu i ówdzie. Uwagę zwracał galion na dziobie, również złoty, przedstawiający nagą kobietę, której złączone nogi zmieniały się w macki oplatające kadłub, z rozwianymi włosami, miną pełną gniewu, wyciągającą jedną rękę do przodu, w której trzymała wręcz oskarżycielsko białą kulę, odnoszącą się do nazwy statku. Nie był to najpiękniejszy ani najbardziej imponujący statek w Królewskiej Przystani, ale miał swoje smukłe piękno, którego brakowało większości statków handlowych.
Re: Dok Perły Zachodu
Sob Sie 17, 2019 9:55 pm Re: Dok Perły Zachodu
Tiengnan Greyjoy
Tiengnan Greyjoy
208
can you tell me the way the story ends?
osiemnaście dni imienia
Delegat Lorda Greyjoya
Królewska Przystań
Żelazne Wyspy
https://fortherealm.forumpolish.com/t241-tiengnan-greyjoy#825
Drugi dzień piątego księżyca, 98 roku

Dzień pełen wrażeń chylił się ku końcowi, czemu towarzyszył brzoskwiniowy pomarańcz, czerwień miedzi i żelaza oraz pojawiająca się z jednej strony, od zachodu, łuna czerni. Tiengnan uważała, że zachód słońca nad Pyke wygląda o wiele piękniej, bowiem tutaj słońce znikało za budynkami, natomiast w jej rodzinnych stronach rozgrzany do czerwoności dysk tonął w wodzie, nie mając dookoła siebie żadnych skał, o które mogło się rozbić. Tiengnan bardzo lubiła zachody słońca, przyglądała się im często albo z okien donżonu albo z wysokich klifów, zupełnie przestając myśleć i odgrywać te wszystkie niezliczone role, jakie musiała pełnić. Obserwując zachód słońca, przez te kilka chwil oglądania śmierci życia i jasności, mogła być jedynie ciałem i emocjami, buchającymi z niej ogromem.
Turniej nie spełnij jej oczekiwań, opowieść o wspaniałościach jej zdaniem były zdecydowanie rozbuchane; oczywiście, pewna jej część ekscytowała się, jednak pewien brak brutalności oraz monotonia wydarzenia sprawiła, że walka na kopie wydała się być tylko teatrzykiem dla dzieci. Bardziej interesowało ją spotkanie z nie-księżniczką, kobietą z Volantis, z którą miała spotkać się na pokładzie statku.
Ten jednak, co ją zadziwiło, nie był opustoszały. Załoga wydawała się chcieć odpłynąć, więc niezadowolona Tiengnan zawołała kapitana. W kilku słowach dowiedziała się, że planują wypłynąć bliżej skał, gdzie woda jest czystsza, bowiem jedna z Morskich Żon zapragnęła zostać prawdziwą wyznawczynią Utopionego Boga. Nie było to niesłychane, ale wcale nie tak częste, bowiem żony nie były zmuszane wyznawać religii mężów czy ich przejmować, odrobinka wolności w zniewoleniu. Przez chwilę młódka chciała wysłać do Elaeny posłańca i zmienić miejsce spotkania, ale po chwili stwierdziła, że będzie to idealna okazja, aby kobieta mogła poczuć jak wygląda ofiarowanie się Utopionemu i jakie jest życie na Żelaznych Wyspach.
Wiedząc, jak będzie wyglądała wyprawa i ceremoniał, przeszła pod pokład, do części, którą szumnie nazywała swoją kajutą, gdzie przebrała się w strój, który damie nie przystoił. Przyszykowała również dwie suknie na przebranie, jedną również dla swojego gościa, aby nie musiała, jeśli fale ją zmoczą, siedzieć w zimnym odzieniu. Dla siebie wybrała spodnie z cienkiej wełny, barwionej na brązowo, luźną, lnianą koszulę, którą wsadziła do środka i spięła pasem z krakenem. Luźne, swobodne, idealne na upały Królewskiej Przystani. Stopy pozostawiła bose.
Usiadła bokiem na burcie, z której było przejście na ląd i wypatrywała białej głowy w cichnącym powoli tłumie.
Re: Dok Perły Zachodu
Nie Sie 18, 2019 4:06 pm Re: Dok Perły Zachodu
Elaena Vaelaros
Elaena Vaelaros
258
Dok Perły Zachodu Giphy.gif?cid=790b76115d2ce92c6a4370467716bf8a&rid=giphy
20
Córka Triarchy Volantis
Królewska Przystań
Obcokrajowiec
https://fortherealm.forumpolish.com/t371-elaena-vaelaros
Sama nie była pewna co takiego podkusiło ją właściwie by po raz kolejny wchodzić na pokład statku, gdy nie tak dawno temu udało jej się jeden w końcu opuścić po ciągnącej się w nieskończoność podróży. Tak bardzo miała już wówczas dość ograniczonej przestrzeni, braku stałego gruntu w zasięgu wzroku i bycia skazaną na towarzystwo tych samych osób. Z pewnością do jej niepokoju dokładała też swoją cegiełkę świadomość, że gdyby z jakichś powodów skończyła w wodzie zapewne nie przeżyłaby - umiejętność pływania nigdy nie była jej niezbędna do szczęścia i do tej pory nie poświęciła chwili by ją nabyć. Nic nie zapowiadało by miała zmienić to w najbliższej przyszłości, gdy jej tymczasowym domem została stolica Westeros. Szczęśliwie nic nie zapowiadało kolejnych rejsów, zwłaszcza w tym konkretnym dniu, a przynajmniej z takim przeświadczeniem miała wybrać się na ustalone wcześniej spotkanie.
Przy odrobinie szczęścia mogło się ono okazać najciekawszym fragmentem dzisiejszego dnia. Co prawda postronny obserwator mógłby przysiąc, że Elaena bawiła się tego dnia wyśmienicie, w rzeczywistości jednak przez większość czasu zmuszona była jedynie udawać podekscytowanie. Nie miała może wyjątkowo rozbudowanych oczekiwań, spodziewając się rozrywki na poziomie dużo niższym od tej znanej z Essos, wciąż jednak czekało ją pewne rozczarowanie. Same walki pozbawione były zwyczajnej dla niej dynamiki, ludzie nie padali błagając o życie i nie topili się we własnej krwi, ale to nie one najbardziej ją nużyły. To publiczność okazała się największą z "porażek". Widownia zawsze stanowiła niepodważalnie ważny element w budowaniu atmosfery na arenach, kiedy zgromadzony na ławkach motłoch wiwatował i wył w rytm uderzeń. Choć ci wyżej urodzeni prezentowali o wiele bardziej eleganckie zachowania, to wciąż pozostawali świadkami energii jaka przelewała się przez tłum, docierając nawet do nich. Dzięki temu oraz zgarniającej kolejnych walczących śmierci można było naprawdę poczuć, że się żyje. W czasie uroczystości w Królewskiej przystani czuła głównie nudę i wszędobylski smród stolicy.
Unosił się on również w dokach, gdy niespiesznie przechodząc między spieszącymi we wszystkich kierunkach podróżnymi i tragarzami rozglądała się szukała wzrokiem właściwego statku. Sama nie była pewna czego powinna była się po nim spodziewać, skupiła się więc na lustrowaniu wzrokiem powiewających na wietrze flag, szukając wśród nich tej przedstawiającej krakena. Podobne polecenie wydała z resztą swoim poplecznikom, którzy w przypadku dojrzenia symbolu rodu Greyjoyów mieli obowiązek ją o tym poinformować. Strażnicy byli od niej wyżsi, a do tego całe życie trenowano ich spostrzegawczość, a więc tylko głupie nie byłby skłonny odpowiednio tego wykorzystać. O słuszności takiego postępowania mogła przekonać się już po chwili, gdy jeden z mężczyzn odmeldował dostrzeżenie ich celu i mogli skierować się bliżej jednej z galer. Zbliżając się nieco mogła w końcu dostrzec wszelkie zdobienia pokrywające jej kadłub, nie pozostawiające żadnych możliwości, że faktycznie obrali właściwy cel. Rzucały się one w oczy o wiele bardziej, niż jej gospodyni, która w pierwszej chwili mogła zostać uznana za zwykłego członka załogi. Tiengnan już wcześniej ubierała się co prawda w sposób odstający nieco od reszty szlachcianek, ale aktualnie noszony strój był już w ogóle nietypowy. Odstawał zwłaszcza, gdy postawiło się go w kontraście ze zwiewną suknią na modę essoską, którą nosiła aktualnie Elaena. Była ona nieco bardziej zabudowana co prawda, niż ta noszona w czasie dzisiejszych starć, jakby w ramach zabezpieczenia się przed chłodem nadciągającego wieczora, wciąż jednak składała się głównie z koronek i zwiewnych tkanin.
- Sȳz tubis - powitała się w swym ojczystym języku, bez skrępowania przypatrując się sylwetce dziewczęcia, a konkretnie to narzuconemu na nią odzeniu. - Czy wolno mi spytać skąd ta odmienna od wcześniejszej prezencja?
Nie było w jej wypowiedzi żadnego oburzenia czy innych emocji, a jedynie zwykła ludzka ciekawość, malująca się również na twarzy białowłosej. Być może to, co w jej stronach nie przystoiło kobiecie wysoko urodzonej, a do tego spotykającej się ze znamienitym gościem, tutaj miało okazać się zupełnie akceptowalne. A może poczyniono jej właśnie pewien afront?
Re: Dok Perły Zachodu
Pon Sie 19, 2019 10:25 pm Re: Dok Perły Zachodu
Tiengnan Greyjoy
Tiengnan Greyjoy
208
can you tell me the way the story ends?
osiemnaście dni imienia
Delegat Lorda Greyjoya
Królewska Przystań
Żelazne Wyspy
https://fortherealm.forumpolish.com/t241-tiengnan-greyjoy#825
Lubiła dźwięk skrzypiącego drewna i stękanie naciągniętych lin, które prężyły się w wysiłku, niczym mięso statku, silne i elastyczne, rozciągnięte na drewnie jego kości. Delikatne bujanie, ledwo wyczuwalne falowanie morskiej toni, utuliły jej myśli, błąkające się samotnie po mrocznych korytarzach umysłu, zastanawiających się nad przyszłością i rozmową, jaką odbyła z Manon. Gdyby tak zdjąć banderę Greyjoyów, złotego krakena i zmienić go na kości syreny, uciec od obowiązków, od ograniczeń. Oczywiście wyśmiała samą siebie. Chciała być wolna, lecz nie w taki sposób. Kochała morze i statki, ale pragnęła dla siebie czegoś jeszcze. Nie potrafiła tego złapać, to pożądanie tkwiło gdzieś na powierzchni, jak piana morska, niedaleko, jednak nieuchwytne, nienamacalne, znikające tak szybko jak się pojawiło. Co to miało być, w co się przekształcić, dopiero musiała odkryć.
Na pewno nie było to pirackie życie od portu do portu, od łupieży do łupieży.
Niemal podskoczyła, drgnęła lekko, wyrwana z zamyślenia, całkiem niezamierzonego, przez które przegapiła przybycie swojego gościa. Cóż za nieuważność! Skarciła się w myślach, podnosząc się i szybko zbiegając po wąskiej desce łączącej pokład z dokiem. Na jej policzku czerwieniła się pręga odbitej liny, o którą opierała swoje lico podczas nieskutecznego wypatrywania volantijskiej piękności.
Witaj, pani! Racz mi go wybaczyć, jak również nadmierną ilość załogi. Jedna z Morskich Żon postanowiła oddać się Utopionemu Bogu i pomyślałam, że może byłabyś zainteresowana zostać świadkiem ceremonii. — W głosie Tiengnan dojrzewało podniecenie, powiązane z całym dniem, pełnym nieznanego, a teraz nieoczekiwanym rytuałem. — Oczywiście, jeśli wolisz pozostać w porcie, zdam się na twoją decyzję, pani.
Cała poza Tiengnan wyglądała zapraszająco, ale nie nachalnie. Rzeczywiście dawała Elaenie możliwość wyboru czy pragnie wejść na pokład i wypłynąć z Perłą Zachodu czy udać się gdzieś indziej czy przełożyć spotkanie. Miała nadzieję, że jednak wybierze to pierwsze, aby poczuła dokładnie ducha Żelaznych Ludzi, ich niezłomność i brak strachu.
Załoga statku była różnorodna, od starszych mężczyzn do podlotków, mogących mieć najwyżej szesnaście dni imienia, gdzieś w zasięgu wzroku zjawiły się dwie kobiety, jedna ubrana tak samo jak Tiengnan, z krótko ostrzyżonymi włosami; gdyby nie obfity biust, wyglądałabym jak mężczyzna, druga zaś w sukni o skromnym, workowatym kroju. Stały przy dziobie i o czymś dyskutowały ożywione, jednak wiatr zdmuchiwał ich słowa przed uszami innych osób.
Niebieski Kapłan przyglądał się podejrzliwie Elaenie, siwe, długie włosy poplątała zawieja, przyodziewek nie przypominał tych, które zwykle nosili kapłani różnych religii, nawet nieszczególnie bogaci i wysoko postawieni. Tkanina porwała się miejscami, kolory wypłowiały. Cały starzec wyglądał odrobinę jak topielec, którego wyciągnięto z wody i wysuszono na słońcu, aby zeszła napuchnięcie od zgnilizny i morza.
Re: Dok Perły Zachodu
Wto Sie 20, 2019 12:27 pm Re: Dok Perły Zachodu
Elaena Vaelaros
Elaena Vaelaros
258
Dok Perły Zachodu Giphy.gif?cid=790b76115d2ce92c6a4370467716bf8a&rid=giphy
20
Córka Triarchy Volantis
Królewska Przystań
Obcokrajowiec
https://fortherealm.forumpolish.com/t371-elaena-vaelaros
Taka już była przewrotna natura Bogów, że lubowali się w uprzykrzaniu ludzkiego życia. Odczuć to można było niemal na każdym kroku - przykładowo w momencie, gdy przyszło się danej osobie stawić na spotkaniu i spadała na nią nowina o drobnej atrakcji zaplanowanej na ten dzień. Elaena niemal pożałowała, że nie zaproponowała na miejsce spotkania alternatywnej lokacji, takiej, która nie miałaby możliwości szybkiej zmiany miejsca położenia poprzez odbicie od brzegu. Tylko niemal, bo z drugiej strony prezentowała się przed nią okazja jedyna w swoim rodzaju, wobec której miała raczej pozytywne odczucia.
W przeważającej części faktycznie zafascynowana była możliwością zaobserwowania zupełnie nieznanej sobie ceremonii, której Żelaźni używali w ramach inicjacji poszczególnych członków wspólnoty religijnej. Podobnie jak większość lokalnych zwyczajów, tak i ten krył w sobie potencjał. Poznanie go mogło jej dać lepsze pojęcie z kim miała styczność, zwłaszcza jeśli planowała utrzymać kontakty ze swoją całkiem świeżą znajomą. Nawet jeśli reszta Westeros zerkałaby w kierunku młodej Greyjoyówny nieco podejrzliwie, a zwyczaje jej ludu nie spotykały się ze zrozumieniem mieszkańców kontynentu, to przecież białowłosa stanowiła osobę od nich o wiele bardziej światłą i otwartą na nowe doświadczenia. Tylko jakiś cichy głos z tyłu głowy nieśmiało podszeptywał ostrzeżenie, tłumiąc ślepy zapał. Każda taka obca ceremonia mogła okazać się niczym ostrze, otwierające choćby i najlepiej zagojoną ranę. A jej własna przecież pozostawała wciąż jeszcze całkiem świeża.
Oczywiście martwiła się na zapas, przynajmniej tym razem. Życie zbyt skutecznie nauczyło ją podchodzenia do wszystkiego z najwyższą ostrożnością. Jakikolwiek rytuał miał się dziś odbyć, a którego mogłaby zostać świadkiem, byłby możliwie odmienny do tego co naprawdę znała. Żadnego ognia i pieśni w języku jej przodków, całkiem prawdopodobne, że i przelanie krwi nie okazałoby się jego częścią. Do tego sam kapłan, który zerkał w jej stronie niekoniecznie przyjaźnie prezentował obraz zupełnie odmienny od tych, do których przyzwyczaili ją słudzy Bogów Starej Valyrii. Tak, przynajmniej jej umysł powinien być względnie bezpieczny w trakcie trwania dzisiejszego dnia.
- Rzeczywiście byłabym zainteresowana - przytaknęła. - Mam nadzieję, że moja obecność nie przysporzy kłopotu.
Była to bardziej pasująca do okazji formułka, niż faktyczne wyrażenie na głos szczerych obaw. Żadna ilość nieprzychylnych spojrzeń nie byłaby w stanie skruszyć pewności siebie, jaką prezentowała na ogół, nawet jeśli te pochodzić miały od człowieka wiary. Nie obawiała się też, że jej obecność mogłaby okazać się niepożądana, zwłaszcza przez stojącą przed nią Tiengnan. Jej podekscytowanie wydawało się szczere, z resztą całą swoją osobą prezentowała autentyczność, która obca była starszej z kobiet. Wystarczyło spojrzeć choćby na jej strój czy czerwony ślad zdobiący policzek, by zrozumieć, że nie było w jej zachowaniu czy wyglądzie obsesyjnego dążenia do ideału charakterystycznego dla wielu innych panien, wliczając w to cudzoziemkę. Czy oznaczało to, że młódka była od nich gorsza? Elaena znała odpowiedź, nawet jeśli słowa ją tworzące wcale nie należały do niej samej. Stanowiły jedynie kalkę wpajanych od pokoleń przekonań. Zwykle była z nich dumna, ale w chwilach takich jak ta wolała po prostu odsunąć je na bok, skupiając się za to na rozmówczyni.
Re: Dok Perły Zachodu
Wto Sie 20, 2019 8:05 pm Re: Dok Perły Zachodu
Tiengnan Greyjoy
Tiengnan Greyjoy
208
can you tell me the way the story ends?
osiemnaście dni imienia
Delegat Lorda Greyjoya
Królewska Przystań
Żelazne Wyspy
https://fortherealm.forumpolish.com/t241-tiengnan-greyjoy#825
Twarz Tiengnan rozpromieniła się, gdy tylko usłyszała pozytywną odpowiedź. Obawiała się, że Elaena może obawiać się wejścia na pokład Perły Zachodu nie ze względu na sam statek, w końcu aby dostać się do Westeros musiała poświęcić wiele dni na żeglugę, ale przez reputacje ludzi, którzy pływali na tych zwinnych, wcale nie tak dużych statkach, zwący się sami Żelaznymi. W końcu w plotkach tkwiło ziarno prawdy, a ona sama wiedziała, że większość była prawdą, a co do niektórych... żałowała, że prawdziwe nie są, chciałaby móc zmienić się w istotę o skrzelach i płetwach, wabiącą statki załogi Manderlych i wciągać ich na dno razem z kosztownościami. W końcu mówili, że podążyły z nimi potwory, jak na złość Tiengnan nie widziała jeszcze żadnego.
Weszła połowicznie po desce prowadzącej na pokład. Zatrzymała się i wyciągnęła w stronę Elaeny rękę. Zmierzyła przy okazji jej strażników. Miała nadzieję, że deska się pod nimi nie złamie, z drugiej strony nie mogli ważyć więcej niż one dwie wzięte, tak przynajmniej myślała. Z drugiej strony rzadko widywała aż tak potężne osoby.
Oczywiście, że nie. Jest wielu, którzy pływają z nami, a wyznają innych bogów. — Nie było to bardzo powszechne, jednak niektórzy thrallowie pozostawali wierni Siedmiu czy innym, mimo że pokochali morze i styl życia. — Niech twoi strażnicy wchodzą pojedynczo, Elaeno
Żelazny Lud był znacznie lżejszy i mniejszy, przez co część rzeczy nie była przewidziana na takie obciążenia, na pewno nie z całym rynsztunkiem. Po takich tymczasowych trapach biegało się szybko i okazjonalnie, nie znosiły większego obciążenia.
Umiesz pływać? — Tiengnan zapytała z ciekawością, stając na pokładzie. Gdy trap przestał być potrzebny, jeden z żeglarzy wciągnął go na statek. Z pozoru chudy mężczyzna, napinając mięśnie, ukazał żylastą siłę, charakterystyczną dla ludu z wysp, byli bardziej zbici niż ogromni i ujmujący samą aparycją.
Kapitan zawołał załogę, większość usiadła do wioseł, cumy zostały zrzucone. Ktoś zaintonował szantę, rytmiczny utwór mający pomóc przy wiosłowaniu.  Rozpędzenie Perły Zachodu wymagało siły, wiosła unosiły się i zanurzały w toni. Statek powoli wypływał z portu.
Po kilku nutach kolejni zaczęli śpiewać, niezbyt pięknie, jednak wraz z krwawym zachodem słońca, rozdrapane solą głosy tworzyły pewną harmonię, która wbijała się w serca i rozpalała wnętrze pragnieniem.

Co zrobimy z pijanym żeglarzem?
Co zrobimy z pijanym żeglarzem
wcześnie rano?

Wrzucimy go do wora i za burtę,
wrzucimy go do wora i za burtę,
wcześnie rano!


Re: Dok Perły Zachodu
Czw Sie 22, 2019 11:59 am Re: Dok Perły Zachodu
Elaena Vaelaros
Elaena Vaelaros
258
Dok Perły Zachodu Giphy.gif?cid=790b76115d2ce92c6a4370467716bf8a&rid=giphy
20
Córka Triarchy Volantis
Królewska Przystań
Obcokrajowiec
https://fortherealm.forumpolish.com/t371-elaena-vaelaros
Przynajmniej jedna z nich zdawała się w pełni uradowana zmianą planów i ich zaakceptowanie przez Elaenę. Jaka szkoda, że wykazywany przez gospodynię dzisiejszego wieczora entuzjazm nie był zaraźliwy... Albo białowłosa była na niego wyjątkowo oporna, zwłaszcza gdy przyszło je ruszyć w kierunku statku żegnając się mentalnie ze stałym gruntem pod nogami. Było to zdecydowanie większe zmartwienie, niż kto tym razem miał towarzyszyć jej w tym krótkim wypadzie. Wbrew pozorom nawet komuś tak wychuchanemu, jak białowłosa zdarzało się przebywać w towarzystwie mało reprezentacyjnym, jeśli wymagała tego sytuacja lub interesy.
- Mēre rȳ iā jēda - przekazała swej obstawie polecenie, samemu zbliżając się do drewnianego pomostu.
Była to konstrukcja zdecydowanie zbyt mało stabilna jak na jej gust, ale nie było co wybrzydzać, zwłaszcza gdy zaoferowano jej asekurację ze strony Tiengnan. Nic dziwnego, że z chęcią przyjęła pomoc, chwytając własną dłonią tę należącą do młódki, przy okazji czyniąc to, przed czym ledwo powstrzymała się ostatnim razem w czasie ich spotkania. Już wcześniej widoczne było gołym okiem, która z nich w ciągu swego krótkiego życia zmuszona była do cięższej pracy fizycznej co odbić się miało ich prezencji. W przypadku Elaeny była ona nienaganna, tak jak w przypadku każdej innej części jej osoby - próżno było szukać choćby jednego odcisku czy ranki na jej palcach, a skóra pozostawała przyjemnie miękka w dotyku dzięki specyfikom z jej rodzimych stron.
Kiedy obie kobiety znalazły się na pokładzie strażnicy białowłosej zabrali się do wchodzenia nań, zgodnie z poleceniem po jednym na raz. Ich krok był dużo pewniejszy, pozbawiony wszelkiej niepewności. Mieli polecenie do wykonania, a więc nie było miejsca na ich prywatne wątpliwości.
- Nie, nigdy nie było okazji ku takiej nauce.
I szczerze miała nadzieję nie dostać jej również dzisiaj, zwłaszcza patrząc na mętne wody opływające Królewską Przystań. Bogowie raczyli tylko wiedzieć ile odpadków trafiało do nich każdego dnia, ilu nieszczęśników skończyło na okolicznym dnie z kamieniem u nogi. Kąpiel wśród tego wszystkiego była możliwe daleko na jej liście marzeń.
Być może było to z jej strony spore niedopatrzenie nie nabyć tej umiejętności, gdy dość często zdarzało jej się podróżować po morzach i rzekach. Zawsze jednak miała u swego boku kogoś o wiele sprawniej poruszającego się w wodzie, kto skłonny byłby dla dobra własnego i rodziny skoczyć je na ratunek w kryzysowej sytuacji. Być może nie byłoby to tak komfortowe przeżycie, jak w przypadku w którym na własną rękę wydostałaby się z wody, ale zawsze stanowiło jakąś opcję. Zwłaszcza, że zamiast marnować czas na próby nauczenia się jak utrzymać głowę ponad taflą mogła go poświęcić na o wiele bardziej ambitne działania.
- Czy czeka nas długi rejs? - dopytała, najwyraźniej pragnąć rozwiać nieco mgłę tajemnicy spowijającą wydarzenia, których miała stać się świadkiem.
Śpiew rozbrzmiewający na pokładzie był elementem zdecydowanie dopełniającym malującego się przed jej oczami obrazu. Była zapewne najbardziej niepasującym do niego elementem, do czego szczęśliwie zdążyła już przywyknąć, zwłaszcza przebywając na terenie Westeros. Musiała po prostu czerpać siłę z tej inności, wykorzystać ją w najlepszy możliwy sposób. Choćby fakt, że rozmawiały teraz zawdzięczała przecież właśnie własnemu egzotycznemu pochodzeniu, które czyniło z niej interesującą osobę w oczach Tiengnan, pozostało więc jedynie postarać się przerosnąć je oczekiwania wobec osoby z odległego Volantis.
Re: Dok Perły Zachodu
Pią Sie 23, 2019 9:15 pm Re: Dok Perły Zachodu
Tiengnan Greyjoy
Tiengnan Greyjoy
208
can you tell me the way the story ends?
osiemnaście dni imienia
Delegat Lorda Greyjoya
Królewska Przystań
Żelazne Wyspy
https://fortherealm.forumpolish.com/t241-tiengnan-greyjoy#825
Nie zaproponowała żadnego krzesła, bo żadnego nie było, natomiast na ławach siedzieli głównie thrallowie, pracujący przy wiosłach i to na pewno byłoby uwłaczające dla jej gościa; dla niej zresztą też. Poza tym rejs nie miał trwać długo, a dok nadal pozostawał przypisany do Perły Zachodu i miał pozostać pusty aż do jej powrotu.
Bezwiednie Tiengnan pogładziła burtę, czule, jak zwierzątko lub kogoś ukochanego.
Tylko z dala od niechcianych spojrzeń i brudu. Na Żelaznych Wyspach woda jest dużo czystsza, ale bardziej... — Kobieta zawahała się, przygryzła wargę. Widać, że szukała odpowiednie słowa, aby opisać te widoki. — Mroczna? Można tak to nazwać. Nie ma tego turkusowego blasku, wydaje się szara.
Jak wszystko, dodała w myślach. Nie chciała jednak zniechęcać do swojej ojczyzny białowłosej piękności, bo uważała, że w kamiennych twierdzach tkwiło takie samo piękno, jak w myryjskich koronkach, po prostu dawało inne wrażenia. Tiengnan kochała swój dom, tylko niekoniecznie ludzi, którzy tkwili w jej najbliższym otoczeniu, trzymając ją na krótkiej smyczy, jednocześnie zupełnie się nią nie interesując. Zabawne, jak wiele kobiet chciałoby móc mieć choć odrobinę wpływu na to, kto będzie ich mężem, tymczasem ona, mając możliwość odsiania zupełnie nieodpowiadających jej kandydatów, wcale się z tego nie cieszyła, tak jak powinna.
Twój język, pierwszy raz słyszę valyriański w pełnym zdaniu. Brzmi jak kot, drapiący drewno. — Nie miała być to obelga i Tiengnan, niekoniecznie dobra w słowach czy potrafiąca czarować mową, miała nadzieję, że Elaena nie odbierze tego jako potwarz. Nigdy nie przykładała uwagi do nauki tego języka, w Westeros mówiło nim niewielu, a prawdopodobieństwo mariażu z kimś, kto się nim posługiwał wydawało się Tiengnan znikome. Po prostu było to tak niepotrzebne, że Żelazna Kobieta nigdy nie zastanawiała się nawet nad tym, jak on brzmi i pozwoliła pierwszej myśli na jego temat wydobyć się przez jej usta.
Oparła się o burtę, wychylając się nieco i zamykając oczy. W takiej pozycji wyglądała na niemal piękną. Wiatr popsuł jej dwa warkocze, z których uciekały nitki włosów. Przez fakt, że statek nie zanurzał się głęboko ani nie należał do najwyższych, pracujące wiosła wznosiły w ich stronę mżawkę słonej wody, która osiadała na ubraniach i skórze niczym rosa.
Dlaczego się zgodziłaś, Elaeno? — zapytała. Akcent z jakim mówiła sprawił, że imię kobiety, mimo, że oryginalnie gładkie jak jedwab, nabrało kantów i pewnej szorstkości dzięki charakterystycznemu głosowi Tiengnan. Nie bardzo umiała śpiewać, ale nuciła pod nosem, czekając na odpowiedź. Im dalej w las, tym tekst szanty stawał się bardziej złowrogi, a mimo to głos śpiewaków nie tracił na rubaszności i ogólnej wesołości.

Co zrobimy z pijanym żeglarzem?
Co zrobimy z pijanym żeglarzem
wcześnie rano?

Poderżniemy gardło zardzewiałą brzytwą,
poderżniemy gardło zardzewiałą brzytwą,
wcześnie rano!
Re: Dok Perły Zachodu
Sob Sie 24, 2019 3:53 pm Re: Dok Perły Zachodu
Elaena Vaelaros
Elaena Vaelaros
258
Dok Perły Zachodu Giphy.gif?cid=790b76115d2ce92c6a4370467716bf8a&rid=giphy
20
Córka Triarchy Volantis
Królewska Przystań
Obcokrajowiec
https://fortherealm.forumpolish.com/t371-elaena-vaelaros
Nie umknął jej sposób w jaki towarzyszka pogładziła burtę statku. Z punktu widzenia białowłosej było to jedynie kilka desek nie mających żadnej wartości emocjonalnej - jedynie środek do przemieszczania się, narzędzie mające posłużyć do osiągnięcia konkretnego celu. Tak samo oceniała broń czy biżuterię, niezależnie jak długą historią by ta nie cieszyła się w rodzinie czy z jak szczególnych materiałów ją wykonano. Elaena nigdy nie rozumiała jak można było darzyć głębszymi uczuciami rzeczy nieożywionych, nieważne jak cenne czy przydatne by one nie były. Częstokroć nawet przywiązanie do ludzi zdawało jej się konceptem dość niezrozumiałym. Uczucia zakłócały możliwość właściwej oceny sytuacji, czyniły osądy mniej obiektywne i w konsekwencji doprowadzić mogły do popełnienia błędu. Miłość zbyt łatwo stawała się słabością.
- Wody opływające Volantis nieco tylko różnią się od tych - jej wzrok tylko na moment przesunął się za burtę statku, by po chwili znów wrócić ku Tiengnan. - Również mętne, ale przez wzgląd na rzekę Rhyone, a nie jedynie ludzki brud.
Woda u ujścia była wręcz ciężka od osadów przyniesionych wraz z nurtem z najdalszych zakątków Essos i dopiero kilka mil od lądu nabierała normalnego, błękitnego odcienia. Większość możnych chcących nacieszyć się pięknem wybrzeża wybierało się więc daleko od kontynentu, zatrzymując na jednej z wysp kontrolowanych przez Pierwszą Córę. Zwłaszcza ta leżąca nieopodal głównego miasta cieszyła się sporym zainteresowaniem, goszcząc przez cały rok wszelkiego rodzaju osobistości. Podobno w dawnych czasach wody Rhyone miały zupełnie inny odcień - wypełniała je krew poległych w górze rzeki ludzi, zarżniętych w czasie wojennych masakr. Obecnie żyjący mogli sobie jedynie wyobrażać jak niesamowity stanowiło to widok, nie mając szans na powtórzenie ówczesnych wyczynów.
Uniosła brew, zdziwiona w równej mierze określeniem użytym wobec jej ojczystego języka, jak i szczerością z jaką rozmówczyni postanowiła wyrazić swoją opinię. Wyglądało na to, że Tiengnan obrała sobie za cel na każdym kroku udowodnić swemu gościowi, jak mało była przyzwyczajona do obchodzenia się z wysoko urodzonymi. Nietrudno było domyślić się jak gwałtowną reakcję mógłby wywołać tego typu komentarz u innego reprezentanta Volantis, kogoś kto kurczowo trzymał się miłości do swych valyriańskich korzeni i każdą uwagę nie będącą w pełni pozytywną traktował jako osobistą zniewagę. Z drugiej strony taka osoba zapewne nigdy nie znalazłaby się nawet na statku Żelaznych, postrzegając ich w sposób podobny, co reszta Westeros i trzymając kurczowo innych rodzin dzielących ich zacne pochodzenie.
- A oto żyłam w przekonaniu, że jego dźwięk jest przyjemny dla ucha - zaśmiała się gorzko, kręcąc z niedowierzaniem głową.
Gdyby tylko tamta wiedziała jak mało przychylnie sama białowłosa myślała o języku w którym teraz rozmawiały. Starsza z kobiet nie była jednak skłonna wyrazić własnej opinii na głos, w przeciwieństwie do towarzyszki wolała zachowywać co bardziej ryzykowne myśli dla siebie. Przez chwilę wpatrywała się po prostu w Greyjoyówne. Nie na jej ciało, którego kształty maskował luźny krój odzienia, czy włosy zmierzwione wiatrem, ale twarz. Wyglądała błogo, jakby tu i teraz nie wymagało żadnej zmiany, by ją uszczęśliwić. Cóż za dziwny, obcy volantijce stan.
Z kontemplacji nad nim wyrwało ją dopiero pytanie. Przez chwilę nie odzywała się pozwalając innym odgłosom wypełnić ciszę między nimi - szancie żeglarzy, nuceniu młódki, skrzypieniu statku i szumowi wody. Widocznie musiała zastanowić się nieco głębiej nad odpowiedzią, wpatrując dla odmiany w jakiś odległy punkt na horyzoncie.
- Czyż nie jest to oczywiste po naszej poprzedniej rozmowie? Jestem ciekawa waszej kultury, religii… I ciebie.
Nie kłamała, przynajmniej jeszcze nie, a jedynie wybierała te powody dla swej decyzji, które mogłyby się okazać najprzyjemniejsze dla ucha swej rozmówczyni. Kobieta była szczególnie ciekawa reakcji na ten ostatni z podanych. Później jeszcze będą miały zapewne sposobność umówienia innej kwestii, która równie skutecznie co zainteresowanie gospodarzami przywiodła ją na pokład i kazała okazać się możliwie wdzięcznym gościem. Hołd Żelaznych wciąż pozostawał świeżym wspomnieniem, a ewentualne ich wsparcie w zdobywaniu Stopni mogło okazać się niezwykle interesującą inicjatywą z perspektywy Wolnych Miast.
Re: Dok Perły Zachodu
Pon Sie 26, 2019 2:35 pm Re: Dok Perły Zachodu
Tiengnan Greyjoy
Tiengnan Greyjoy
208
can you tell me the way the story ends?
osiemnaście dni imienia
Delegat Lorda Greyjoya
Królewska Przystań
Żelazne Wyspy
https://fortherealm.forumpolish.com/t241-tiengnan-greyjoy#825
Tiengnan nie odczuwała przywiązania do ludzi. Często pewne idee sprawiały, że wpadała w obsesję, poświęcała na prawdę wiele dla czegoś, co później okazywało się być niczym. O obsesji związanej z narodzeniem dziedzica uświadomiła sobie całkiem niedawno; przecież fakt, że będzie miała brata nie uchroni jej od złego mariażu, porzucenia Pyke jako domu czy osiągnięcia pewnego rodzaju wolności. Zorientowała się, że nawet ze śmiercią jej ojca, nic, absolutnie nic nie zmieni się jej położeniu. Zdawała sobie sprawę, że jej dążenie do małżeństwa przypomina tak samo te bolesne starania o to, aby brzuch matki napęczniał ponownie małym, męskim krakenem, wiedziała, że wiele razy nacięła się i teraz też się natnie. Chwilowo jednak to była jedyna perspektywa, aby pozostać w Westeros i żyć przyjaźnie.
Nie powiedziałam, że to nieprzyjemny dźwięk. Chyba moje porównanie było nietrafne. — Wydała z siebie coś, co przypominało pełen zażenowania chichot. — Chciałam powiedzieć, że nie wydaję się ciekawa, ale po dłuższym namyślę, mogę powiedzieć, że jest we mnie coś unikalnego. Pochodzę z jednego z rodów królewskich Westeros, to jest tych, które pochodzą od królów już po czasie, gdy tereny jednoczyły się, a jednak nie jestem aż tak wysoko urodzona. Inne rody nie widzą nas jako równych sobie. Z drugiej strony, dla ludu z Żelaznych Wysp jestem zbyt wysoko urodzona, jestem panienką, która nie zna życia. Nie pasuję nigdzie.
W jej głosie nie było żalu, widać, że pogodziła się z tym faktem, jednakże nie zamierzała dać pokonać się tak prozaicznym rzeczom, jak zwykłe plotki i stereotypy. Może nie zachowywała się jak dama, przynajmniej nie na standardy Stolicy czy Volantis, jednak miała inne zalety, na przykład głowę do ekonomii i taktycznych zagrywek.
Przypomniała sobie o kilku listach, które czekały na napisanie. Musiała to zrobić po przyjemnym rejsie z Elaeną.
Wypłynęli za skały, galera osiadła na mieliźnie, wybranej do przebycia rytuału.
Chcesz zejść do wody, pani, czy oglądać z góry? — zapytała Tiengnan, gdy załoga zaczęła schodzić do wody, z Niebieskim Kapłanem na czele. Obie kobiety z załogi, które rozmawiały całą drogę, również zeszły do wody, zanurzając się w niej po pas.
Wieczorne morze stawało się coraz ciemniejsze, chociaż fale właściwie nie istniały, tafla poruszała się bardziej jak rzeka, zupełnie nie dorównując opowieściom o sztormach Wąskiego Morza. W tej scenerii zdawały się być jedynie bajkami, którymi straszy się dzieci.
Re: Dok Perły Zachodu
Pon Sie 26, 2019 5:19 pm Re: Dok Perły Zachodu
Elaena Vaelaros
Elaena Vaelaros
258
Dok Perły Zachodu Giphy.gif?cid=790b76115d2ce92c6a4370467716bf8a&rid=giphy
20
Córka Triarchy Volantis
Królewska Przystań
Obcokrajowiec
https://fortherealm.forumpolish.com/t371-elaena-vaelaros
Kolejna różnica między ich położeniem w życiu - wpływ ewentualnej śmierci ojca na położenie, w jakiej znajdywały się obie dziewczyny. Tam, gdzie w losie Tiengnan byłaby to niewielka zmiana, w przypadku Elaeny oznaczałaby ona konieczność dokonania zupełnego przewartościowania życia całej rodziny. Głowa ich rodu mogła cieszyć się mieszanymi uczuciami ze strony swych najbliższych krewnych, ale nie umniejszało to wcale jego roli w budowaniu potęgi ich wszystkich. Żaden inny krewny nie był w stanie tak skutecznie budować współpracy z innymi wpływowymi osobistościami, jednocześnie żonglującym biznesem i pełnionymi w ramach publicznej funkcji obowiązkami. Można było nienawidzić Vhalaso Vaelarosa, ale nie można było przy tym powstrzymać się od spoglądania w jego stronę z pewną dozą podziwu. Gdyby go zabrakło cała familia straciłaby, nawet jeśli brat oraz najstarszy syn obecnego patriarchy powoli wzrastali do rangi osobistości niezwykle istotnych w regionalnych rozgrywkach. Zwłaszcza dziedzic mógł okazać się godnym noszenia ich nazwiska, ale wciąż jeszcze potrzebował dwóch-trzech lat na właściwe rozwinięcie swego potencjału. Jaka szkoda, że nie nastąpiło to już na dzień dzisiejszy - być może wtedy cała wycieczka do Westeros i intrygi Elaeny miałyby zupełnie inny charakter, a ona sama nie musiałaby w panice walczyć o zapewnienie sobie lepszego bytu.
Białowłosej trudno było utożsamiać się z sytuacją, w jakiej znalazła się jej towarzyszka rozmowy. Być równym, a jednak gorszym - koncept ten był jej zupełnie obcy, wszak jej własne położenie nieraz wyglądało zupełnie odwrotnie. Rzadko kto miał czelność spoglądać na nią z góry, a i tego typu spojrzenia wcale nie mierzwiły ją szczególnie, będąc uznawane za niewarte uwagi. Z drugiej strony "panienką nieznającą życia" była nie tylko w teorii, jeśli za życie uznawało się pracę fizyczną na łodzi czy w polu. Gdyby jednak spojrzeć na nie przez pryzmat wysoko urodzonych, dla których egzystencja sprowadzała się do spisków, kłamstw i uśmiechania się w obliczu okrucieństwa - takie życie znała aż za dobrze.
- Nigdzie... A jednak nie wydajesz się szczególnie odstawać tutaj, na pokładzie Perły Zachodu.
Oczywiście, białowłosa nie mogła z całą pewnością powiedzieć nic o relacjach panujących między młódką, a członkami załogi, ale podejrzewała raczej dobry ich charakter. Nawet nie to było jednak najważniejsze, a samo samopoczucie Greyjoyówny, gdy przebywała na pokładzie Perły Zachodu. Zdawała się być tutaj szczęśliwa, stan wcale nie tak częsty w życiu młodych dziewcząt, nieważne jak wysoko nie byłyby urodzone. Warto było doceniać należycie te nieliczne chwile i być może właśnie do tego starała się zachęcić swą nową znajomą Elaena.
Kolejny raz w ciągu wieczoru dano jej wybór i wcale nie miał się okazać łatwiejszy od poprzedniego. Woda, do której mieli zejść nie była być może szczególnie głęboka, ale wciąż jednak budziła niepokój kobiety. Lubiła myśleć, że wynikał on z instynktownej bliskości raczej ku innym żywiołom - ogniowi płynącemu w ich żyłach i tęsknocie ku przestworzach przemierzanych dawniej na grzbiecie smoków. Teraz jednak geneza strachu nie była ważna, o wiele bardziej istotne okazywało się doświadczenie, przed którym próbował ją powstrzymać. Nie przybyła tutaj by stanowić jedynie zdystansowaną widownię, zwłaszcza gdy miała okazję do znacznie większego zbliżenia się do przeprowadzanej ceremonii. I wtedy poczuła to. Delikatny ucisk promieniujący od mostka, wystarczająco jednak mocny, by odebrać jej możliwość wzięcia pełnego wdechu. Jakaś jej część gotowa była zignorować to, zbyt dobrze wiedziała jednak, że duszności miały być dopiero zapowiedzią o wiele mniej przyjemnych rzeczy.
- Z góry będzie dobrze. - mruknęła, a jej dotychczasowy uśmiech nieco przygasł.
Dolegliwości nie miały ustąpić od razu, wraz z podjęciem decyzji. Musiała uzbroić się w cierpliwość, dać sobie chwilę na dojście do normalnego stanu. Była to doprawdy irytująca przypadłość, ale tak jak na większość rzeczy istotnych w swym życiu, tak i na to nie miała większego wpływu.
Re: Dok Perły Zachodu
Sponsored content

Skocz do: