Kram z zakładami
Pon Lip 29, 2019 10:56 pm Kram z zakładami
Mistrz Gry
Mistrz Gry
68
Barwny, wykonany z drewna kram ulokowany został obok dróżki wiodącej ku trybunom. Pod Czerwonym Pazurem, krzyczał szyld z daleka, zachęcając każdego gościa obserwującego starcia do zawierzenia własnych pieniędzy szczęściu i wydania kilku monet na swojego faworyta pojedynków. Kramik nie jest duży, nie można jednak odmówić mu uroku: czerwony materiał przywiązany po obu stronach szerokiej lady oraz ładne, srebrne litery układające się w widniejący u góry napis gwarantowały rzetelną rozrywkę i bezpieczeństwo inwestycji. Strzeże go pięciu uzbrojonych rycerzy, którzy dbają, by przyjmowanie zakładów przebiegło bez przykrych niespodzianek.
Re: Kram z zakładami
Pon Lip 29, 2019 10:59 pm Re: Kram z zakładami
Mistrz Gry
Mistrz Gry
68
Z okazji jubileuszu panowania króla Jaehaerysa Targaryena, Pierwszego Tego Imienia, Władcy Andalów, (nieco sprzecznie) Rhoynarów i Pierwszych ludzi, stolica Siedmiu Królestw obfitowała w wydarzenia. Poza częścią oficjalną wśród gawiedzi oraz szlachetnie urodzonych największą popularnością cieszyły się zakłady, które w dzień rozpoczęcia walk na kopie przybrały niemal szaleńcze tempo.
Zarówno każdy z gości obserwujących walki, jak i sami walczący mieli niepowtarzalną okazję, by okazać wsparcie swym faworytom i wziąć udział w rozrywce, którą oferował kram ulokowany w pobliżu drogi prowadzającej do trybun. Pod Czerwonym Pazurem, krzyczał szyld z daleka niemal równie donośnie, jak dwóch przyjmujących zakłady mężczyzn. Kramik nie był duży, nie można było jednak odmówić mu uroku: czerwony materiał przywiązany po obu stronach szerokiej lady oraz ładne, srebrne litery układające się w widniejący u góry napis gwarantowały rzetelną rozrywkę i bezpieczeństwo inwestycji.
Przy imieniu każdego z dzielnych rycerzy, którzy brali udział w walkach na kopie, postawiono wysokie, wykonane z barwnego szkła oraz metalu naczynia, gdzie zaciekła widownia wrzucała odliczoną przez siebie ilość monet, otrzymując w zamian weksel z ilością wpłaconej kwoty oraz upoważniający do odebrania ewentualnej nagrody. Liczba pieniędzy w półprzezroczystych pojemnikach już z daleka wskazywała na największych faworytów turnieju – naczynia opisane nazwiskami członków Gwardii Królewskiej, rycerzy z Doliny oraz przedstawiciela Zachodu cieszyły się największą popularnością.
Zakłady, zakłady, wesprzyjcie faworytów, kto nie zaryzykuje, ten się nie wzbogaci! – doniosły głos jednego z kramarzy nawoływał już z daleka, zachęcając zmierzających ku trybunom gości, żeby dorzucili co nieco do wysokich naczyń i odebrali swój weksel. Z chwili na chwilę pula rosła coraz bardziej, o czym najlepiej świadczyło pięciu zbrojnych w płaszczach ze srebrnogłowiu, swobodnie krążących wokół kramu; rycerze byli gotowi w każdej chwili zareagować na nierozsądną próbę kradzieży.
Śmiało, szlachetne panie i mężni lordowie, ser Swann, ser Hightower, ser Arryn i Velaryon czekają na wasze wsparcie, a ser Estrenowi bez wątpienia się przyda!
Krótka salwa śmiechu ściągnęła ku kramikowi kolejne osoby, które postanowiły zawierzyć swojemu szczęściu.



    Każdy chętny do wzięcia udziału w zakładach powinien napisać post w tym temacie, który będzie jednoznaczny ze zgodą odjęcia Punktów Gry z posiadanej na koncie sumy. Wiadomość można napisać w każdej chwili, powinna w niej jednak widnieć informacja, że postać zjawiła się przy kramie przed rozpoczęciem walk.

    Możliwość wytypowania zwycięzcy wymaga wydania przynajmniej 10 PG (górnego limitu nie ma), które zostaną dodane do ogólnej puli Punktów Gry. Osoba, która dobrze wytypuje zwycięzcę walki na kopie, otrzyma niemal całą zebraną sumę PG – jak na lichwę przystało, drobny odsetek trafi do patrona kramiku. Jeśli więcej niż jedna osoba wskaże właściwego zwycięzcę, nagroda zostanie podzielona po równo między tych, którzy wytypowali właściwie. W poście zaznaczcie, ile punktów przeznaczacie na zakład. 1 PG = 50 srebrnych jeleni (10 PG = 2 złote smoki i 80 złotych jeleni).
Re: Kram z zakładami
Wto Lip 30, 2019 1:24 am Re: Kram z zakładami
Gość
avatar
Gość
Zapatrzyła się na kolorowy kram i wielki napis, którego jednak nie potrafiła złożyć do kupy. Nawet nie próbowała. Nie znała żadnej z liter, które ktoś tak pieczołowicie wymalował. Ale pomimo ubytków w swojej edukacji, Irri wiedziała, że miejsce jest wyjątkowe. Dlatego też zboczyła ze ścieżki, którą chciała dotrzeć do płotu, oddzielającego ją od trybun. Słyszała, że wstęp na nie mają jedynie zaproszeni goście i krzywo spojrzała na straźnika, który przepędził wieśniaka. Obejrzała się na damy, szeleszczące materiałem swych sukien i pobrzekujące bransoletami. Gdzieś wśród nich znajdowała się Pani, która zdecydowała się dać Irri małą szansę i skromną sumkę.
Blondyna zaciskała go w swojej dłoni, odsuwając się z drogi dumnym gościom, którzy niezwrócilby na nią uwagi, nawet w momencie wdeptania jej w ziemię. Na niektórych łypnęła ze złością, ale nie odważyła się odezwać pyskatej gęby. Czuła się trochę przytłoczona gwarnym miastem i tęskniła za swoją wioską. Przystanęła przed kramem i wysłuchała nazwisk śmiałków, ale tylko na dźwięk jednego imienia rozdziawiła gębę szeroko. To ci niespodzianka!
Zaskoczona, że ranny rycerz jednak nie zaginął w podróży, przecisnęła się obok biedniejszych mieszkańców Królewskiej Przystani i wyciągnęła rękę w stronę kramarza.
- Jacinthe Lockwood. - Podała nazwisko mężczyzny, którego pieśni dalej brzmiały jej w głowie a uśmiech śnił się po nocach. Myślała, że już nigdy nie będzie miała okazji, żeby zobaczyć rycerza. Zostawiła wszystko co dostała od panny Ellyn i odsunęła się, gdy kolejni połasili się, żeby obstawić zakłady. W lepszym humorze niż wcześniej, ruszyła gdzieś pod płot, żeby wypatrzeć ciemne loczki Lockwooda.

Stawka: 10PG
Re: Kram z zakładami
Wto Lip 30, 2019 2:18 pm Re: Kram z zakładami
Gość
avatar
Gość
Złote monety w jej dłoniach nagrzały się od ciepła skory i tlącej pod nią ekscytacji.
Tylko dobre wychowanie powstrzymało ją przed rzuceniem się biegiem w stronę pola turniejowego – to, co uchodziło w Dorzeczu nad Czerwonymi Widłami, w stolicy Siedmiu Królestw było niedopuszczalne. Jej krok był jednak szybszy niż zwykle, oddech bardziej nieregularny, delikatne rumieńce na policzkach różowe jak płatki róż i nawet spojrzenie, zwykle wpatrujące się w północ, dziś chłonęło każdy szczegół królewskiego turnieju. Jak mała dziewczynka wybuchała cichym śmiechem na widok popisów kuglarzy, z podziwem odprowadzała wzrokiem dwóch rycerzy Gwardii Królewskiej, którzy niespiesznie kierowali się w stronę pola turniejowego, najwyraźniej w pełni gotowi, by stanąć w szranki. Przyspieszyła nieco kroku – wciąż nie biegnąc, co to, to nie – na widok ładnego kramu, gdzie przyjmowano zakłady. Po długich namowach, zaokrąglonych w niemej prośbie oczach i radosnych uściskach pan ojciec jeszcze rano wyraził zgodę, żeby wydała niespełna trzy złote smoki na rycerza, który według Jynesse miał szanse, by dziś okryć się chwalą. Wciąż miała przed oczami ser Aenysa Velaryona; rycerz Gwardii Królewskiej strzegł kobiet w sepcie i wyglądał jak wcielenie samego Wojownika, dostrzegające – panna Tully odkryła to stanowczo zbyt późno – każdy detal tego, co dzieje się wokół, w tym z cala pewnością jej uporczywe, ciekawskie i na wskroś nieprzystające septowi zerknięcia.
Wszystko to sprowadziło ja przed ladę kramiku, gdzie wyciągała szczupłą dłoń nad jednym z naczyń. Wahanie, które towarzyszyło jej przez cala drogę, zgasło równie prędko jak zdmuchnięta przez wiatr świeca – nagle nabrała pewności co do swego wyboru.
Ser Endamien Arryn – wydobywający się spomiędzy jej ust głos był cichutki, jakby droga na pole turniejowe wyzuła ją ze wszystkich sił – przyjmujący zakłady mężczyzna zmarszczył brwi na moment, nim powtórzył „kto taki, panienko?” i Jynesse musiała zgromadzić resztki odwagi, żeby powtórzyć znacznie głośniej: – Ser Endamien Arryn z Doliny.
Krótkie zerkniecie przez ramie na tworząca się za jej plecami kolejkę wystarczyło, by upewniła się, ze tym razem usłyszeli ja wszyscy. Różowe rumieńce przybrały ciemniejszą barwę, kiedy panna Tully odebrała od mężczyzny pokwitowanie, lżejsza o niespełna trzy złote smoki i wątpliwości, które dotychczas nią targały.

stawka: 10 PG
Re: Kram z zakładami
Wto Lip 30, 2019 5:44 pm Re: Kram z zakładami
Gość
avatar
Gość
Możliwość zobaczenia turnieju wiązała się z ekscytacją równą żalowi jaki ogarniał Jawahir na myśl, że nie może spróbować stanąć w szranki z rycerzami, o których tyle słyszała od chwili przyjazdu do Królewskiej Przystani. Wokoło słyszała powtarzane przez ludzi nazwiska, tytuły i przydomki wojowników, którzy mieli stanąć ze sobą w szranki. Niektórzy przybyli tu aż z dalekiej Północy, może nawet z Essos - tak przynajmniej myślała na dźwięk kolejnych imion. Żadnego jednak nie znała.
Oddaliła się od rodziny zmierzającej na trybuny by przystanąć przy niedużym, za to kolorowym kramiku, w którym - jak się okazało- przyjmowano zakłady.
- Trzy smoki! - wołał do tłumu mężczyzna zajmujący się całym interesem. - Trzy smoki można postawić na rycerza, który twoim zdaniem wygra!
Przystanęła na palcach, choć wcale nie była niska - wybijała się wzrostem pośród innych niewiast. Towarzyszyła jej służka Arianne, która widząc, że Sand znów chce iść własną ścieżką, podążyła za nią. Kramiarz wymieniał kolejne, niewiele mówiące dornijce nazwiska, aż usłyszała to jedno, które już obiło się jej o uszy.
- Daj sakiewkę - rzuciła do towarzyszki wyciągając rękę. - No już, szybko!
Kobieta wzdychając wyciągnęła z niej trzy złote smoki, które księżniczka bez tytułu i posagu miała zaraz roztrwonić na głupoty.
- Syr... ser Marcyl Estren - czarnowłosa podała pieniądze kramiarzowi. Ten popatrzył na nią wesołym politowaniem.
Estren wydał się Jawahir niepozorny, ale obiecujący. Sama stwarzać mogła takie pozory, gdy w rzeczywistości była niekiedy w stanie przygwoździć do ziemi swojego brata. Wydało jej się, że i poznany w dokach młodzieniec skrywać może w sobie niejedną niespodziankę. Była naiwna.
- Co się robi, jak już się założę? - zapytała służki. Rzecz wydawała się oczywista, ale nie była pewna tutejszych zwyczajów związanych z turniejami. Podsłuchała, jak przechodzące obok damy rozprawiają o podarowanej rycerzowi serca wstążce. - Znajdź no mi tego Estrena - mówiła, odwiązując wstążkę, którą miała przewiązane włosy. Jasną, jedwabną, obszytą złotą nicią. - I daj mu to. Szybko, nim się zacznie!

zt.

stawka: 10 PG

Re: Kram z zakładami
Wto Lip 30, 2019 5:59 pm Re: Kram z zakładami
Gość
avatar
Gość
Przed zajęciem miejsca na trybunach, wraz z Morwenną i Cahirem, który postanowił im towarzyszyć w najbliższym czasie, skierowali się w okolice zakładowego kramu. Drący swą jamę gębową mężczyzna był irytujący i jakże przypominał zachowaniem straganiarzy.
Głowa mogła boleć. A to dopiero był początek całego wydarzenia obfitującego w hałas, stukot, przekleństwa i tym podobne reakcje, jakich można było spodziewać się w trakcie walk. Wsłuchiwała się w to, kto został wytypowany przez poprzedników. Kierując się ciekawością, zagadnęła zarówno podopieczną, jak i towarzysza - kogo oni by wybrali? Ufała, że lepiej podpowiedzą czy też ocenią. Sama nie mogła się zdecydować. A skoro wiedziała, kto nie bierze udziału - bo wtedy nie zastanawiałaby się długo! - to musiała zdecydować się na kogoś innego.
Zbliżywszy się do kramu, poprosiła o wypowiedzenie, kto brał udział. Zastanowiła się, posłuchała raz jeszcze towarzyszącej jej dwójki i wyłożyła monety.

10PG na Lefforda, 10PG na Lockwooda.

/zt
Re: Kram z zakładami
Wto Lip 30, 2019 6:05 pm Re: Kram z zakładami
Gość
avatar
Gość
Prócz ksiąg, starych zwojów i gry na cytrze nie miała zbyt wielu radości w życiu. Tym razem postanowiła trochę skorzystać ze swoich możliwości finansowych. Szła w kierunku kramu z powagą wymalowaną na twarzy. Spoglądała na przechodzące damy. Mignęła jej salwa rozpuszczonych, kasztanowych włosów i dornijska suknia. Kiedy jednak stanęła przed kramarzem miała proste zadanie.
Wysupłała z mieszka pierwszego złotego smoka. Spojrzała nań pod słońce, patrząc jak złoto mieni się w jego promieniach. To właśnie była siła. Złoto. Złoto i obyczaj. Brak pierwszego sprawił, że trafiła tam, gdzie trafić nie powinna, zaś drugie doprowadziło do niemożności zemsty za krzywdy. Wciąż myślała o tym, jak bardzo chciałaby zobaczyć konającą Giselle. Teraz jednak miała nieco inny zamiar.
Chciała obserwować rycerza uważnie, zobaczyć, na co go stać w takich warunkach. Być może w polowych okaże się jeszcze lepszy. Słyszała o nim legendy, słyszała plotki, ale spotkała go jedynie przelotem. Przynajmniej wiedziała, jak wyglądał. Kto wie, może w przyszłości stanie się jej przyjacielem, może wrogiem, a może kimś, kto nie będzie zainteresowany żadną z tych relacji.
Stanęła przy kramie i wysypała mieszek ze złotem. Widziała szeroko rozwarte oczy kramarza, który z chciwością wpatrywał się w monety.
- Zapisz to na konto ser Lefforda - powiedziała władczo, podsuwając monety. Nie zamierzała się cackać. Pieniądze sprzyjają szczęściu, a zapewne dziedzic Złotego Zębu będzie potrzebował i jego i swojej siły. Odwróciła się i ruszyła na trybuny, by stamtąd podziwiać walki.

*zt*

stawka: 100 PG
Re: Kram z zakładami
Wto Lip 30, 2019 6:58 pm Re: Kram z zakładami
Gość
avatar
Gość
Mieszek monet przyjemnie ciążył w dłoni, kiedy porzucał go w górę z charakterystycznym szczękiem złota uderzającego o złoto. Ludzie Zachodu znali tę pieśń – ciche stuk, głośne brzdęk, złoty smok ocierający się o złotego smoka, intymna relacja cennego kruszcu, harce skryte w sakiewce.
Pierdolony Reyne, pomyślał z dziwną wesołością, po raz kolejny podrzucając pękający w monetach woreczek. Nawet tę budę zamienił w zarobek.
Kram, w którym przyjmowano zakłady, majaczył mu już z daleka. Im bardziej się do niego zbliżał, tym mniejszy się wydawał i tym bardziej zyskiwał na wartości. Gdzieś w oddali, zmierzająca na trybuny, mignęła mu lady Dyanna, która – tego był pewien – zainwestowała pieniądze swojego małżonka tak, jak należy.
Dobry człowieku, powierzam ci jedenaście złotych smoków – mieszek gruchnął o drewnianą ladę kramu, która zatrzeszczała złowrogo pod ciężarem opierającego się o nią Lefforda. Łapska jak bochny chleba zaparły się o deski, a błyszczące spojrzenie – zawiane tylko trochę, naprawdę leciutko – zamarło na twarzy jednego z przyjmujących zakłady mężczyzn. – Żebyś zrozumiał powagę sytuacji podpowiem, że to jedenaście kurew w tym mieście albo jedna wzięta jedenaście razy – błysnął znajomością algebry i zębami, które wciąż posiadał i które z tej okazji chętnie odsłonił w grymasie przypominającym trochę uśmiech, a trochę minę, jaką robi, kiedy ma zaparcia. Upał dawał mu się we znaki, podobnie jak pragnienie, które nad ranem nieopatrznie ugasił kielichem wina (a później kolejnym, nie uznawał bowiem liczb nieparzystych – nawet zęby wybijał po dwa albo sześć).
Kiedy wrócę po nagrodę, chcę kupić za nią wszystkie kurtyzany w stolicy– mieszek złota zabrzęczał ponownie, kiedy Jeremy oddał go kupczykowi w zamian za uzupełniony weksel. Wyprostował się, przynosząc tym niejaką ulgę dla drewnianej lady, która była o krok od głośnego trzasku. Skoro formalnością stało się zadość, mógł wrócić do namiotu i zarobić na właśnie zainwestowane pieniądze.
Na poczet Lefforda. Słyszałem, że to ujmujący człowiek.
Ujmuje, a później łamie kości.


stawka: 50 PG na mnie!
Re: Kram z zakładami
Wto Lip 30, 2019 11:29 pm Re: Kram z zakładami
Tiengnan Greyjoy
Tiengnan Greyjoy
208
can you tell me the way the story ends?
osiemnaście dni imienia
Delegat Lorda Greyjoya
Królewska Przystań
Żelazne Wyspy
https://fortherealm.forumpolish.com/t241-tiengnan-greyjoy#825
Młoda służąca, jedna z wielu, które były oddelegowane z Czerwonej Twierdzy na pola turniejowe, aby usługiwała zebranym na trybunach, ustawiła się grzecznie w kolejce, trzymając w dłoni trzy złote smoki. Przyglądała się im w osłupieniu, nie wiedząc, czy kiedykolwiek będzie jeszcze dotykać taką sumę na raz, rozważając przez chwilę ucieczkę. zaraz jednak pomyślała, że to głupi pomysł; złapano by ją szybko, a myśl o tym, że było to złoto Greyjoyów sprawiła, że aż się wzdrygnęła, bojąc się nie tylko o swoje życie, ale także tę odrobinę wolności oraz swoją duszę.
Malija, bo tak miała na imię dziewczyna, miała marzenie, aby jej ojciec zgodził się na ślub z podkuchennym, mającym duże szanse na odziedziczenie po ojcu posady królewskiego kucharza. Mogłaby wtedy zamieszkać w jednej z kamienic, mieć dzieci. Zdecydowanie nie zamierzała marnować takiej przyszłości, która była dość prawdopodobna, jako że jej matka była przyjaciółką z matką jej ukochanego, na rzecz chwilowej ekscytacji. Koniec końców, nie była to duża suma. Możni wydawali wiele więcej, chociażby jedna z dam przed nią.
Dla służki było to niepojęte, aby wydać tyle pieniędzy i powierzyć je tylko i wyłącznie śłepemu losowi. Nie zamierzała jednak dyskutować, zwłaszcza z panną Greyjoy, której otoczenie w postaci Einara Greyjoya, przyprawiało ją o dreszcze. Obracała monety w dłoniach. Ciężko było uwierzyć, że ktoś, kogo ubiór bardziej przypominał jej własny, mógł dysponować takimi bogactwami, by uznawać trzy smoki za małą sumkę.
Przerwał jej kramiarz. Dotarła na początek kolejki.
Na ser Lefforda, dwa smoki i osiemdziesiąt jeleni. Od panienki Greyjoy.
Z resztą i kwitem szybko pobiegła w stronę trybun. Obiecane jelenie, które podarowała jej panna Greyjoy, włożyła w stanik sukni, aby nikt jej nie okradł, a kwit przekazała Tiengnan.

    stawka: 10 pg na Lefforda
Re: Kram z zakładami
Sro Lip 31, 2019 4:10 pm Re: Kram z zakładami
Gość
avatar
Gość
W ciasno zawiązanym gorseciku było ciężko oddychać, ale towarzyszący jej strażnik Lannisterów najwyraźniej potrafił docenić walory estetyczne podobnego poświęcenia; bardziej od prowadzącej do kramu drogi interesowało go to, czym oddychała służka dziedzica Castamere – a przyznać jej trzeba, nie mogła narzekać na brak powietrza. Rzucony mimochodem żart rozświetlił brązowe oczy dziewczyny tłumionym śmiechem, mały, usiany piegami nosek zmarszczył się zabawnie, a ukoronowana rudymi lokami głowa potrząsnęła się w wyrazie niedowierzania.
Ależ ser! – w jej głosie – może nieco zbyt piskliwym – pobrzmiewała udana imitacja zaskoczenia. Do kramiku dotarła w chwili, kiedy jej pan zniknął wraz z narzeczoną w tłumie turniejowych gości. Dla bezpieczeństwa przydzielono jej jednego z odzianych w karmazynowe płaszcze strażników, tego z lekką siwizną w kruczoczarnych włosach; żałowała, że nie towarzyszy jej ser Leo, ten z włosami takiego samego koloru, jak jej – niestety rycerz był chorobliwie nieśmiały, a Marisol lubiła sprośne dowcipy padające z ust mężczyzny, który potrafi je opowiadać i nie oblewa się przy tym niedorzecznym rumieńcem.
Zupełnie jak Jacinthe Lockwood, na którego postawiłaby własną sumkę, gdyby nie wyraźnie polecenie pana.
Ser Willem Reyne oraz panna Ellyn Lannister, pięć złotych smoków na ser Lefforda – monety zabrzęczały cichutko, kiedy szczupła, choć nieco spracowana dłoń służki położyła je na ladzie, czekając, aż jeden z kramarzy poda jej weksel. Karmazynowy płaszcz – wyższy od służki o półtorej głowy – uśmiechał się wymownie, kiedy Marisol odbierała skrupulatnie wypełniona karteczkę, niemal odruchowo ukrywając ja w obfitości gorseciku. W ostatnich chwili zreflektowała się i jedynie mocniej zacisnęła na niej palce, odpowiadając lannisterskiemu strażnikowi uśmiechem.
Kto wie, może po turnieju opowie jej kolejny dowcip, tym razem w znacznie mniej tłocznym miejscu?


Stawka: Willem 10 PG, Ellyn 10 PG na Jeremy'ego
Re: Kram z zakładami
Sro Sie 07, 2019 11:22 pm Re: Kram z zakładami
Gość
avatar
Gość
Glover długo się zastanawiał czy wziąć udział w tych zakładach ostatecznie podjął decyzję nie brać udziału. W życu czasem jednak bywało tak że ktoś go namawiał, nie dawał żyć i tak właśnie było w tym przypadku kiedy Petyr namawiał go na udział w zakładach. Dlatego też zmysł ekonomiczny i logiczny Moritiusa zaczynał nieco szwankować na widok lichwy, w końcu to nie była dobra inwestycja, najprawdopodobniej i tak przegra spore ilości pieniędzy. Jednak wydawało mu się że najlepiej będzie rozegrać to na kilku. Maksymalizując potencjalny zysk, jak najmniejszymi potencjalnymi stratami. Dodatkowo widział że nikt na niego nie obstawił. Sprawiło to że wręcz lekko się poirytował. Postanowił zmienić ten stan rzeczy. Dodatkowo obstawiając innych aby też nie było tak że niby nikt się nimi nie interesuje. Choć Moritius nie obstawił na Aarona, po pierwsze zabrakło pieniędzy, po drugie Manderly nie słynął z wysokich umiejętności bojowych. Była to nieco skomplikowana sprawa ostatecznie jednak Glover podszedł i zaczął obstawiać
- Obstawiam na Moritius Glovera, Aenys Velaryona, Lovell Arryna, Arys Swanna na każdego z nich po 2 złote smoki i 80 złotych jeleni -
Glover następnie powiedział do brata.
- No zdecyduj się na kogo obstawiasz w końcu to przez ciebie tutaj jestem - Mogło się wydawać że jest nieco w złym humorze. Co jednak zrobić gdy ktoś nieco zmuszał do brania udziału w zakładach. Glover przypuszczał jednak że ma jakieś 50 % szans że jedna z jego obstawianych opcji wygra turniej w końcu tak mu się wydawało. Czy aby na pewno były to dobre szacunki? Kto mógł wiedzieć. Ktoś jednak wzbogaci się na tym obstawianiu. I to o niemałą sumę. Ostatecznie zaraz po tym Glover zaczął odchodzić od straganu przyglądając się tylko jak obstawia jego brat z odległości.

Moritius Glover 10
Aenys Velaryon 10
Lovell Arryn 10
Arys Swann 10



Re: Kram z zakładami
Czw Sie 08, 2019 12:18 am Re: Kram z zakładami
Gość
avatar
Gość
Oczywiście, że Petyr chciał wziąć udział w zakładach. Przecież każdy mógł to zrobić, no i każdy to robił. Młodszy z Gloverów nie za bardzo wiedział czy to właściwe, ale jedno wiedział na pewno. Nie chciał pokazać po swoim rodzie, że są biedniejsi dlatego spędził dobrą chwilę trując nad uchem Mortitiusowi by wraz z nim poszedł na kogoś obstawić. Prawdziwy problem pojawił się jednak gdy dotarli do punktu rozmowy, który miał decydować, po co i dlaczego. Wiele padło argumentów i starszy poszedł, chyba tylko dlatego by uwolnić się od zatruwania głowy.

- Ja też... Znaczy się... Na Derricka Hightowera i Rainarda Baratheona - Nie podawał kwoty bo obstawiali ostatecznie razem z jednej puli. Podzielili się pieniędzmi, jak i głosami. Petyr nie mógł się zdecydować na kogo oddać swój głos, ale prawdziwy zmysł taktyczno-logiczny jego brata okazał się nie lada atutem. Pozwolił im wspólnie opracować taki plan głosów, dzięki któremu ich szanse na zwycięstwo, po prostu rosły znacznie bardziej niż innych uczestników. Po zapłaceniu całej kwoty również zaczął się powoli oddalać. Nie było powodów by spędzać tam więcej czasu, niż to potrzebne. Petyr rozejrzał się, spostrzegając, że jego brat pośpiesznie, już opuścił to miejsce. Zmarszczył lekko brwi poirytowany a następnie ruszył za nim w kierunku trybun. - Musisz jeszcze przygotować się do swojej walki. Tylko nie patrz w moją stronę bo się rozproszysz... -

Derrick Hightower - 10
Rainard Baratheon - 10
Re: Kram z zakładami
Wto Sie 13, 2019 8:48 pm Re: Kram z zakładami
Gość
avatar
Gość
Intensywny karmazyn długich płaszczy odcinał się od szarych, krętych uliczek Królewskiej Przystani, mrugając ostrzegawczo czerwienią wśród rozedrganego od żaru powietrza, w wąskich alejkach i pośród usychających, skąpych skwerków. Rytm ciężkich kroków był jak błędny ognik ślizgający się po nagrzanych fasadach budynków, które zdradziecko kumulowały dźwięki, a każde, skąpe tchnięcie wiatru niosło ze sobą słony smród pełnego łgarstw miasta. Połowa mieszkańców była oszołomiona, druga połowa podpita; wyglądało na to, że wszyscy świętują jubileusz panowania Jaehaerysa Pierwszego. Ludzie, których nie zaproszono na wielki turniej ku czci władcy, zaplanowali własne przyjęcia, a wielu zaczęło zabawę na długo przed zapadnięciem zmroku.
Wolałbyś do nich dołączyć, prawda?
W złotych promieniach słońca lannisterskie spojrzenie ma intensywny, butelkowy odcień zieleni. Tęczówki pochłaniają światło, leniwie odprowadzając kolejne, podchmielone parki, korzystające z nieuwagi straży miejskiej, a kąciki ust opadają delikatnie, zdradzając pierwsze smugi cierpliwie tłamszonej pogardy.
Uśmiechnij się, Lann – silna dłoń, upstrzona stwardnieniami charakterystycznymi dla nawykłej do miecza skóry, zacisnęła się na drobnym ramieniu siedmiolatka, odciągając go od tłumu na wpół rozchełstanych ludzi skrzeczących jak stado oszalałych mew. Oni – podobnie jak całe to miasto – wyprowadzało Tiona z równowagi i jedynie wąska, pobladła linia zaciśniętych ust ukrywała majaczący w otchłani zielonego spojrzenia gniew. – Komu powierzysz swoje złoto?
Pulchna, zaróżowiona od słońca twarz rozpromieniła się gwałtownie, kiedy chłopiec gwałtownie wciągnął powietrze do płuc, jak gdyby tylko czekał na to pytanie.
– Wszystkich rycerzom Zachodu!
Dwóm pokrakom i mordercy, poprawił w myślach chłopca, kiwając lekko głową. Na horyzoncie zamajaczyła drewniana konstrukcja trybun i powiewające na ciepłych podmuchach sztandary, wyglądające jak smużki barwnych palców próbujące uchwycić wiatr. Pohukiwanie i oklaski wypełniały całą okolicę, dobitnie świadcząc o rozpoczętych na dobre starciach.
Potwory i olbrzymy.
Intensywna zieleń spojrzenia ponownie zamarła na odzianym w złoto, czerwień oraz błękit chłopcu – gdyby nie jasne jak pszenica włosy oraz noszone dumnie barwy, nikt nie potraktowałby go jak Lannistera. Zbyt mały, zbyt pulchny, zbyt wesoły. Zbyt odpowiedni jak na siedmiolatka.
Miał dzieciństwo, które odebrano Tionowi.
Spójrz, jest i kram z zakład… – pchnięcie, równie niespodziewane jak nagła eskalacja rozgorzałego tuż obok konfliktu, zdławiła ostatnie sylaby, zmuszając bratanka lorda Skały do odruchowej reakcji. Palce na ramieniu Lanna zacisnęły się zbyt mocno, wytrącając z ust chłopca cichy protest bólu, a szarpnięcie w tył jedynie dolało oliwy do ognia – kiedy Tion ukrywał go za plecami, osłaniając dziecko własnym ciałem, po pulchnych policzkach popłynęły pierwsze, duże jak groszki łzy.
Zauważyłby je, gdyby nie napotkanie winowajczyni całego zamieszania.
Pijana?
Niespełna kilka cali obok ciemnowłosa kobieta wciąż próbowała odzyskać równowagę po zderzeniu, którym obdarzyła Lannistera; karmazynowy płaszcz zakołysał się gniewnie, kiedy wiedziony odruchem Tion uchwycił ją pod łokieć.
Nie. Popchnięta.
Patrz pod nogi, jeśli łaska – cichy, stłumiony gniewem głos w niczym nie przypominał swobodnego tonu, którym przed momentem przemawiał do chłopca. Błyszczące spojrzenie przeniosło się z dziewczyny na najpewniej towarzyszącą jej, wciąż oszołomioną septę i mężczyznę, który – popchnięty przed innego jegomościa – wpadł na pannę, uruchamiając tym cały przyczynowo–skutkowy łańcuch tragedii. – Niemal stratowałaś dziecko.
Oszczędził sobie grzecznościowych tytułów i wysiłku obwiniania faktycznych sprawców zajścia; ciemnowłosa kobieta była najbliżej nawarstwiającego się gniewu Tiona – równie dobrze mogła paść ofiarą samczej nieomylności po raz drugi.
Re: Kram z zakładami
Pon Sie 19, 2019 12:39 am Re: Kram z zakładami
Gość
avatar
Gość
Świat rozlał się ferią odcieni jaskrawych barw. Przygotowania do wyjścia przerwał rozrywający ból czaszki. Znała barwę tego bólu tak dobrze jak rysy własnej twarzy. Najpierw świat przysłaniały jaskrawe, odbijające się kolorami tęczy światła. Później przychodził wrażenie jakby ktoś wielkim młotem próbował dotrzeć do wnętrza jej głowy.
Oh, nie chcesz tam dotrzeć.
Pragnęła przybyć na trybuny, aby wśród tłumów ujrzeć jedną z niewielu znanych twarzy w tym obcym jej mieście. Wśród walczących chciała zobaczyć białą pelerynę brata. Nie dopuszczała myśli, że mogłaby opuścić turniej. Rzeczywistość okazała się jednak pogrywać z nią okrutnie. Ból przeminął, gdy przygotowaną do kąpieli wannę wypełniała już tylko zimna woda.
Na pole turniejowe przybyła zaś, gdy trybuny wypełnione były już ludźmi, a pod kramem toczyła się długa kolejka chętnych do postawienia kilku smoków na swojego wybrańca. Septa snuła się za nią jak cień. Zawsze obok lady Swann, nie pozostawiając jej odrobiny własnej przestrzeni. Jej obecność była osaczająca, Alys czuła jak ponura obecność wiedźmy przenika każdą sferę jej życia. Nie pamiętała nawet jak wyglądało życie bez staruchy. Odkąd sięgała pamięcią Mylenda Hasty była w zasięgu, układając ją do snu tuż po tym jak kazała odmawiać długie modlitwy do Siedmiu. Kontrolowała ją, po prostu zawsze była obok niej, próbując ulepić z niewdzięcznie twardej gliny kogoś kim Alysanne nigdy nie była. Imała się więc wszystkich sposobów, bo spełniała swój obowiązek względem bogów, a ten zobowiązywał ją do użycia wszelakich dostępnych środków. Osoba septy wnikła w jej życie, stając się jego nierozerwalną, znienawidzoną częścią. Jakby starucha wypaliła w niej piętno. Niedostrzegalne na frakturze jasnej skóry, ale było tam. Alys widziała je za każdym razem gdy patrzyła w lustro.
Próbowała wypatrzeć zza głów co dzieje się na torze, jednak nie mogła nic dostrzec. Wysokie sylwetki mężczyzn i misterne upięcia kobiet skutecznie to utrudniały. W zaciśniętych dłoniach trzymała skórzany woreczek, a w nim kilka złotych smoków, które chciała postawić na Arysa. I nie miała zamiaru brać w tym wypadku pod uwagę zdania septy. Przemknęła między sylwetkami zebranych, próbując zająć odpowiednie miejsce.
Nawet nie dostrzegła zagrożenia zanim nie poczuła silnego uderzenia, które ją niemalże przewróciło.
Kilka kroków od niej dwóch mężczyzn wykłócało się o wyższość rycerzy z Północy nad Południowcami, nawet nie spodziewała się że w efekcie kilku obelg wypowiedzianych przez nieznajomych, stratuje dziecko.
Tego również nie dostrzegła, bo wyrosła przed nią sylwetka młodego mężczyzny. Ucisk w okolicach łokcia sprawił, że nie upadła. Mimowolnie poddała się temu, opierając się o niego, próbując uratować się w ten sposób przed osunięciem się na ziemię.
Dopiero gdy przemówił ciemne oczy Alysanne zapłonęły gniewem.
To nie była jej wina. Wiedział to i wiedziała to ona.
Gotowała byłaby mu to prędko uświadomić, gdyby nie poczuła na nadgarstku obrzydliwie miękkiej, żylastej dłoni septy Hasty. Zacisnęła się na nim mocno, z zaskakującą jak na tak wątłą kobietę siłą. Gdyby tylko mogła łamałaby kości.
Zagryzła wargi jaki i słowa słowa, które miała zamiar wypowiedzieć.
- Wybacz, panie - rzekła, zwinnym ruchem uwalniając się z jego uścisku. - Pozwoliłam się popchnąć. - wciąż spoglądała na niego tak samo jak chwilę wcześniej, jednak jej głos był gładki, pozbawiony złośliwości. Oderwała  wzrok od zielonych oczu rozmówcy, aby wyjrzeć zza jego ramienia i odnaleźć sylwetkę pucołowatego chłopca.  - A przede wszystkim panu jestem winna przeprosiny. Mam nadzieję, że nie uczyniłam ci żadnej przykrości - powiedziała miękkim głosem do dziecka, spoglądając nań łagodnie. Graj najlepiej jak potrafisz.
Wróciła spojrzeniem ku jego protektorowi, poszukując szczegółów, które mogłyby powiedzieć mu o nim coś więcej. Szata świadczyła o szlacheckim pochodzeniu, karmazynowy płaszcz wskazywać mógł na kilka rodów, które wykorzystywały tą barwę. Złoto i czerwień zaś kierowała ją ku Lannisterom. Pewności nie miała. Heraldykę większości rodów znała tylko z opowieści maestra. Niewielu odwiedzało Dornijskie Pogranicze, nawet po odbiciu ataku Sępiego Króla nie można było jednoznacznie określić go jako bezpiecznego miejsca.
Niemniej jednak miała względną pewność, że obu nieznajomym należał się szacunek, którego jej nie okazano. Nie szkodzi. Nie przystoiło jej się kłócić czy okazywać złości, nawet jeśli takową czuła. Byli obcy, a ona daleko była od Kamiennego Hełmu. Dopasuj się .
- Na kogo postawisz, droga pani? - oderwała wzrok od mężczyzny, gdy usłyszała że ją zawołano.
- Wierzę, że panowie byli przede mną. - odpowiedziała.
Re: Kram z zakładami
Pią Sie 23, 2019 8:10 pm Re: Kram z zakładami
Gość
avatar
Gość
Niespotykana farsa; czuł się jak ktoś, kto czeka cierpliwie na podniesienie kurtyny i początek przedstawienia, z którym nie wiąże żadnych nadziei, więc nie pozostało mu nic innego, jak czekać ze spokojem na wszystko, co postaci zgotują sobie nawzajem: w jaki sposób jedna strąci drugą na samo dno nieszczęścia, o ile ma ono dno, i w jaki sposób każda z nich sprowadzi na siebie katastrofę, tylko jej pisaną.
W rzeczy samej, pani. Wielka nieostrożność – kąciki ust drgnęły ostrzegawczo, kiedy kobieta zwinnie wywinęła się z jego uścisku, pozostawiając silną, uniesioną w powietrze dłoń pustą. Opuścił ją dopiero po chwili, w milczeniu obserwując, jak uwaga nieznajomej kieruje się ku dziecku, o którym w ogarniającym ich zamieszaniu Tion zwyczajnie zapomniał.
Chodź tu, Lann – silne palce zamknęły wątłe ramię chłopca w zdumiewająco delikatnym uścisku i zachęcająco wyciągnęły go do przodu. – Co się mówi?
Wyglądało na to, że dziecięce łzy chwilowo przestały im grozić. Krągła buzia wyrażała niepewność, która czmychnęła pod pełnym zdumienia spojrzeniem, kiedy siedmioletni Lann – ze szczerością właściwą jedynie dzieciom i głupcom – ubrał w słowa to, co myślała większość mężczyzn wokół straganu.
– Ale pani ładna!
W butelkowej zieleni lannisterskich oczu eksplodowało zaskoczenie. I niepewność. I świadomość, że być może (raz czy dwa) rzeczywiście powiedział coś podobnego w jego obecności. I niepohamowany początek rozbawienia, które Tion ukrył nachylając się nad złotą głową chłopca, cicho podpowiadając:
Nie to…
Lann otworzył na moment usta, przypominając tym wyrzuconą na brzeg rybę, a później zamknął je z cichym trzaskiem uderzających o siebie mleczaków, wyposażony w nowe pokłady powietrza i świeżą porcję słów.
– N-nie ma za co, dziękuję, przepraszam, smacznego!
Bogowie, pomyślał Tion, wpatrując w złoty czubek dziecięcej głowy, ależ to dziecko jest głupie. Niemal słyszalnie przewrócił oczami, poklepując chłopca po plecach w geście absolutnego zrezygnowania. Mały Lann właśnie zaprzepaścił ostatnią okazję do wybrnięcia z całego zajścia bez kurtuazyjnej wymiany uprzejmości – o ile wcześniej dziecięce łzy mogły być pretekstem odwrotu, o tyle teraz kilkulatek wymusił na Tionie ratowanie resztek opinii, jakoby ród ze Skały słynął z intelektu.
Rzekomo.
Zapomniał dodać dobranoc – cichy pomruk, z którym ponownie ukrył chłopca za plecami, otarł się o granicę słyszalności, docierając do wyłącznie jednej pary uszu – tej, której należały się słowa wyjaśnienia. Zdecydowanie nie tej, która wyglądała na najbrzydszą septę, jaką było dane mu oglądać. – Ser Tion Lannister z Casterly Rock. Wybacz, pani, moją wcześniejszą reakcję – złota korona włosów skłoniła się lekko, choć z wyraźnym trudem, jakby jej właściciel nie nawykł do pochylania karku. – Źle reaguję na popchnięcia i dziecięce łzy.
Z niejaką ulgą przyjął padające od strony kramu pytanie, które zmusiło młodą pannę do oderwania wzroku od lannisterskiej twarzy i skupienia jej na budzie z zakładami. Mimochodem pogładził niesforny, złoty kosmyk, który sterczał z głowy Lanna jak oskarżycielski palec wycelowany w oblicze bogów; na tym mogliby zakończyć niechciane, gwałtownie rozpoczęte spotkanie, lecz nieznajoma dama postanowiła ustąpić im miejsca.
Jedna z tych wyzwolonych wojowniczek-starych-panien?
Panie przodem – w spokojnym głosie zagnieździła się cała uprzejmość, którą można było odnaleźć w Królewskiej Przystani.
Dość niewiele, zdaje się.
Re: Kram z zakładami
Pią Sie 23, 2019 9:04 pm Re: Kram z zakładami
Mistrz Gry
Mistrz Gry
68
Im dłużej wykrzykuje się zachęty do wzięcia udziału do niepowtarzalnej i jakże okazyjnej loterii, tym mocniej chce się pić – i to nie byle trunku podawanego w równie podłych przybytkach jak w Smoczej Paszczy, gdzie karczmarz piankę na kuflu piwa odmierza długością własnej kuśki. Co to, to nie – Ryman Spicer, bardzo odległy i bardzo ubogi kuzyn tych Spicerów – rozmyślał o złotym arborskim winie, na którego beczułkę będzie mógł pozwolić sobie po dzisiejszym utargu.
Zakłady dobiegały końca wraz z pierwszymi potyczkami na polu turniejowym. Odległy huk uderzeń nie był w stanie zagłuszyć kramarza, który raz po raz zachęcał bardziej i mniej szlachetnych gości do wzięcia udziału w zakładach. Z pantałyku nie zbiła go nawet przepychanka w pobliżu budki; nie po to przydzielono kilku strażników do strzeżenia zebranych pieniędzy, żeby musiał przejmować się burdą podpitych paniątek.
Na kogo postawisz, droga pani? – zagadnął przyjaźnie do panienki, która padła ofiarą przepychanek i chwilowo blokowała kolejkę do kramu. Czas naglił, a Ryman jak mało kto wiedział, że czas to pieniądz, pieniądz to z kolei premia, a premię należy przepić. – Na tego samego rycerza, co małżonek? – wodniste oczka Spicera przeskoczyły na towarzyszącego Alysanne Tiona.
Zapraszam, szlachetny panie, zapraszam, proszę pozwolić synkowi na udział w zabawie! – kramarz błysnął uśmiechem i złotą jedynką, posyłając małemu Lannowi krótki uśmiech, po czym klasnął w dłonie, wzdychając teatralnie. – Dla równie uroczej pary dwóch rycerzy w cenie jednego, niech będę stratny!
Tylko proszę się zdecydować i nie blokować kolejki, na bogów!



    Zakłady dobiegły końca, nie można już obstawiać zwycięzcy, jedynie Alysanne oraz Tion mogą dokończyć rozgrywkę i wytypować czempiona.
Re: Kram z zakładami
Sponsored content

Skocz do: