Klify nad zatoką
Czw Lip 18, 2019 2:11 pm Klify nad zatoką
Mistrz Gry
Mistrz Gry
68
Skaliste zbocza spoglądające na Zatokę Czarnego Nurtu. Miejsce oddalone od szmeru zatłoczonych uliczek i ich hałasu. Tutaj w uszach przybyszów dźwięczy jedynie odgłos fal rozbijających się o kamienie. Ludzie szukają tutaj zazwyczaj spokoju i chwili wytchnienia, bądź też pragną uniknąć na chwilę cudzego wzroku.
Re: Klify nad zatoką
Pią Lip 19, 2019 11:06 pm Re: Klify nad zatoką
Gość
avatar
Gość
27 dzień III księżyca, I kwartał, rok 98 po lądowaniu

Minął kolejny dzień w którym Glover przybył nad klif, umówił się tutaj na pewien trening, nie było daleko do królewskiej przystani. Sprawiało to że nie miał zbyt daleko. Przybył tutaj bez konia zamierzał zwyczajnie potrenować razem z zaufanym rycerzem. Czas w końcu płynął a do turnieju pozostawało coraz to mniej czasu. Dziedzic Deepwood mote postanowił najpierw zrobić zwykłą rozgrzewkę nim przybył jego kompan treningu. Wiedział że musi doskonale nauczyć się walczyć. A przede wszystkim wykorzystywać swoją siłę w walce. Wiedział że nie może liczyć na podstęp. Musiał być po prostu lepszy silniejszy. Dlatego trenował. Moritius nie widział innej drogi niż ciężki trening. Do treningu przygotował się w zbroję, nie chciał uczyć się uników. A zwykłego brutalnego impetu. Dlatego zaczął od krótkiego biegu, kilku przysiadów. Aby przejść do mniej istotnych delikatnych szczegółów jak rozgrzanie nadgarstków.
Re: Klify nad zatoką
Pią Lip 19, 2019 11:48 pm Re: Klify nad zatoką
Gość
avatar
Gość
Nie musiałeś zbyt długo czekać na swojego towarzysza broni ponieważ zjawił się chwilę po tym jak zacząłeś swą rozgrzewkę. Mężczyzna ubrany był w skórzane ubranie, idealnie nadające się swobodnej walki. W dłoniach trzymał dwa drewniane miecze które przypominały coś w stylu bokkenów aby nie zrobić sobie krzywdy. Mieliście już przyjemność ze sobą trenować, więc nie trzeba było używać do siebie specjalnych zwrotów. - Walka na turnieju jest trochę inna niż ta której mogłeś uświadczyć na Północy Panie. Mężczyzna zwracał się do Ciebie z odpowiednim szacunkiem. Rycerz miał około 40 lat i widać było że przeżył swoje, zarówno w boju na polu bitwy a także na rycerskich turniejach. - Walki na turnieju mają być widowiskowe. Mają przyciągać uwagę lordów a także gawiedzi która będzie je oglądać. Następnie mężczyzna rzucił drewnianym kijem w Twoją stronę, tak abyś mógł go swobodnie złapać. - Nie mam zamiaru Cię uszkodzić, więc postanowiłem użyć mieczy treningowych na których trenują młodziki. Następnie przeszedł trochę do teoretycznej kwestii a mianowicie samego stylu walki. - Walk turniejowe można by wygrać na naprawdę wiele sposobów lecz nie każda metoda przyniesie uciechę gawiedzi, więc konkretnie walcząc na turnieju musisz pamiętać, że ma to przypominać trochę sztukę aktorską gdzie dwójka na przeciw siebie stojących rycerzy odgrywają improwizowane role. Następnie mężczyzna złapał za swój miecz w prawą dłoń, zaś lewą rękę schował za plecy. - Zapraszam to tańca. Odpowiedział a następnie czekał na twój pierwszy ruch. Chciał nieco Cię wybadać w jaki sposób walczyć także skorygować odpowiednie rzeczy pod właśnie pod turniej.
Re: Klify nad zatoką
Nie Lip 21, 2019 10:52 am Re: Klify nad zatoką
Gość
avatar
Gość
Więc przybył punktualnie, to Moritius miał w zwyczaju przybyć nieco wcześniej aby nie niepokoić uczestników spotkania. Zamiast zbroi płytowej miał na sobie skórzane ubranie, od tak chciał podkręcić swoje możliwości. Glover uśmiechnął się na ten widok. Sprawiało to że poziom trudności był większy, jeśli będzie w stanie walczyć w miarę sensownie z nim w takich warunkach to tym bardziej na turnieju. Gdy przeciwnik również będzie delikatnie obciążony. Odpowiedział jednak uśmiechnięty.
- Więc to przedstawienie, pytanie więc jak wygrać przedstawienie?
Nie był pewien w jaki sposób sprawić że ludziom będzie się podobać. A skoro to było przedstawienie to musiało ono mieć wstęp, rozwinięcie i zakończenie.
- Zakładam więc że powinienem zacząć od ukłonu przed publicznością, i najlepiej wybrać jakąś pannę w imię której walczę? Z tym drugim może być problem ale coś wymyślę.
Niecny uśmieszek znów widniał na twarzy Glovera. Nie trzeba było jednak długo czekać aby włączył się do tańca. Najpierw zaczął zgodnie z zamysłem przedstawienia. Zamykając swój wizjer aby i tym drewnianym nie dostać między oczy. Po czym lekko wykrzyczał przez co czuć można było nieco radości z strony Glovera.
- Nadciągam!
Podniósł wówczas miecz łapiąc dwoma rękoma aby ustawić się do "Ox gard", przyglądając się uważnie jaką gardę przyjmie jego przeciwnik. Wybrał ciężką i specyficzną pozycję jednak dającą mnóstwo opcji na kontrowanie. Aby następnie wyprowadzić atak, dodatkowo jedynym punktem po który mógł by iść przeciwnik były nogi wówczas wystarczyło wycofać się krok może dwa aby wyjść z zasięgu. Uwzględniał że teraz biorą pod uwagę jedynie trafienia. Nie śmiertelność ciosów. Moritius powoli przysuwał się do Rycerza przynajmniej na razie, wymuszając na nim atak albo też jakąś formę odchodzenia.
Re: Klify nad zatoką
Wto Sie 20, 2019 5:36 pm Re: Klify nad zatoką
Gość
avatar
Gość
| 3 dzień V księżyca, wcześnie rano, I kwartał, rok 98 po lądowaniu

Drust dotarł na turniej spóźniony, nikt się temu jednak specjalnie nie dziwił ani nie przejmował. Młodszy Tryton miał bowiem swoje obowiązki względem ojca, których dotrzymanie przekładało się bezpośrednio na stosunki rodu Manderly na ziemiach Północy. Udział w turnieju królewskim miał taką samą rangę, jednak leżał bardziej w gustach i gestii Aarona. Z bratem spotkał się poprzedniego dnia wieczorem, później natrafił na bawiącą się po karczmach Prudence i jej niespodziewanego amanta o gorącym sercu. Nazajutrz zaś przyszło się Trytonowi spotkać z młodszym Gloverem. Ze słowa na słowo doszli do porozumienia w kwestii miecza. Miast odpoczywać do późnych godzin, Drust osiodłał konia z samego świtania i zgodnie z tym co wcześniej sobie z Petyrem ustalił, ruszył na klify, z daleka od śmierdzącego zgiełku miasta.

Królewska przystań z tego miejsca wyglądała inaczej. Nie potrafił opisać w słowach co czuł widząc śpiące jeszcze miasto, lecz obraz przed oczyma wydawał mu się zarówno niepokojący, jak i pociągający. Czy można w ten sposób określić rzeczy, wobec których nie ma się przecież żadnych emocji? Coś wewnątrz niego, pod przeszywanicą z trytonem na piersi, pod lekką zbroją treningową wypełniało jego trzewia i nie dało ujścia żadnym słowom. Pociągnął za wodze i ruszył dalej, popędzając konia w górę.
Kiedy znalazł się na miejscu, na polanie, którą sobie wybrali do ćwiczeń, przywiązał konia pod jednym z drzew, nakarmił go odrobiną owsa, które wziął ze sobą. Rozplątał przypięty do siodła poziomo miecz, ściągnął z juków tarczę i rzucił je na ziemię pod drzewem. Napił się odrobiny wody, kiedy Petyr pojawił się przy nim.

- Gotowy? – zapytał, a kiedy mężczyzna potwierdził mu rozpoczęcie walki, Drust zaczął powoli krążyć razem z przeciwnikiem po polanie. Nie wahając się, zaatakował, prostym i łatwym do sparowania cięciem z prawej strony.

Statystyki i zasady:


Ostatnio zmieniony przez Drust Manderly dnia Wto Sie 20, 2019 5:45 pm, w całości zmieniany 2 razy
Re: Klify nad zatoką
Wto Sie 20, 2019 5:36 pm Re: Klify nad zatoką
Fortuna
Fortuna
188
The member 'Drust Manderly' has done the following action : Rzut kością


'Setka' : 65
Re: Klify nad zatoką
Wto Sie 20, 2019 9:15 pm Re: Klify nad zatoką
Gość
avatar
Gość
| 3 dzień V księżyca, wcześnie rano, I kwartał, rok 98 po lądowaniu

Dla Petyra, Drust był kolejnym z Manderlych, tym bardziej konkretny, kiedy Aaron był tym gładszym od kochania i rozmowy, to Drusty był tym drugim, zajmującym pozostałe funkcje. W pewien sposób był podobny do Petyra. Walka grupowa zmierzała w ich kierunku coraz szybciej, tak więc, czy mogło być coś lepszego niżeli wspólna walka, ćwiczenie z bratem z Północy, przed całym widowiskiem? Tak jak i Drust, pamiętał o umówionym spotkaniu i o poranku ruszył do stajni po swojego konia i po jego osiodłaniu, oraz przygotowaniu zaczął się kierować w stronę tych całych klifów. Widok musiał być zjawiskowy, zastanawiające czy podobny chociaż trochę do zakończenia brzegowego w okolicach jego domu. Czyli w Wolfswood na dalekiej Północy. Dźwięki towarzyszące temu terenowi przynosiły na myśl spokój, z dala od miejskiego zgiełku, a zgiełk i hałas Królewskiej Przystani był przeogromny, to było coś całkiem innego niżeli Deepwood Motte, forteca w lesie. Drustowi na pewno było łatwiej, jego dom, Biały port był swoistego rodzaju również klejnotem Północy, największą aglomeracją w tamtym rejonie.

- To chyba to miejsce - Mruknął do siebie Glover dostrzegając w oddali sylwetkę mężczyzny przywiązującego konia. Powoli pognał swojego za lejce, właśnie w tamtym kierunku. Przez całą drogę czuł się wyjątkowo niepewnie, jak zwykle w siodle. Niby znał swojego rumaka nie od dzisiaj, ale dalej, jazda konna pozostawiała na nim bardzo niepewne wrażenie, zwyczajnie źle czuł się w siodle. Kilka chwil i ostatni stukot kopyt ustał a Glover z siadł ze swojego wierzchowca, tak jak i Drust przywiązał go do drzewa, tuż obok, głaszcząc zwierzę po pysku. Delikatnie się uśmiechnął w kierunku oponenta, by zaraz oprzeć się dłońmi o zwierzaka, towarzyszyło temu westchnięcie kontynuowane wyciągnięciem swojego młota, jako broni przypiętej do siodła młot. Przyjrzał mu się, drugą dłoń kładąc na rękojeści miecza. Strażnik lasu nie denerwował się, nie był też przesadnie dumny, czy uniesiony możliwości zwycięstwa które się przed nim rysowało. W tym wypadku wiedział, że to turniej wyłoni prawdziwego zwycięzcę, dzisiejsza walka to pewnego rodzaju preludium. Chwytając w jedną z rąk miecz, a w drugą młot. Od lewej do prawej. Zaczął zbliżać się do oczekującego go Drusta. - Poczekaj chwilę. - Wrócił się do konia i również się napił. Dopiero wtedy mógł walczyć.

Jak już obrali pozycje pozwalające się im ruszać, Petyr chuchnął kilka razy szykując się mentalnie i fizycznie na wysiłek rysujący się mu przed oczami. Walka miała być treningowa, więc nie było mowy o zrobieniu sobie krzywdy, tym bardziej mieczami, do tego nie przeznaczonymi. - Możesz zaczynać - Obie bronie trzymał w tej chwili w dłoniach, wywinął raz mieczem poprzez obrót nadgarstka.

I tak jak obiecał, tak zrobił. Drust ruszył pierwszy wykonując cięcie z prawej strony. Petyr widział wiele, i potrafił na to reagować, dlatego pierwsze co to podniósł swój młotek delikatnie w prawą stronę, jeżeli to było cięcie, najlepszym rozwiązaniem byłoby zablokowanie ciosu przy pomocy drzewca, postawionego do pionu młotka. Wysunięcie go w prawo, oraz przód, celem sparowania ciosu, wraz z siłą w dłoni nie mogło być trudne. Wystarczyło, że miecz natrafiłby na młotek, czy też odbił się od niego, pozostałe ruchy nie miały w tym większego znaczenia, prócz rzecz jasna rozstawionych, nóg by w każdej chwili móc oprzeć swoją ciężkość bardziej na jednej z nich.


Atakujący Drust: [K100]65+70+10=145
Broniący Petyr: [K100]X+75+10=?
Re: Klify nad zatoką
Wto Sie 20, 2019 9:15 pm Re: Klify nad zatoką
Fortuna
Fortuna
188
The member 'Petyr Glover' has done the following action : Rzut kością


'Setka' : 80
Re: Klify nad zatoką
Sro Sie 21, 2019 12:09 am Re: Klify nad zatoką
Gość
avatar
Gość
Zablokowanie nadchodzącego ataku nie było problemem, to nie był cios który miał zdobyć dla Drusta punkty, to był cios który miał sprawdzić przeciwnika, wyczuć jego ruchy. Petyr o tym dobrze wiedział, nie oznaczało to jednak, że się podda, czy też wystawi. Również chciał pokazać się z jak najlepszej strony, dlatego zaparł się stosunkowo mocno nogą wystawioną lekko do przodu, o ziemię, W trakcie wyprowadzania swojego bloku, już gdy jego młot sięgnął drzewcem ostrza oponenta, machnął mocno ręką z nim w prawą stronę, starając się odbić zetknięte ostrze jak najbardziej w prawą stronę, tak by musiał się wycofać, odbił się z drugiej nogi podczas tego ruchu. Nie mógł natomiast zapomnieć o tym, że w jego drugiej dłoni wciąż znajdowało się ostrze. Miecz, nie tak ostry jak ten którym walczył by normalnie, to wciąż jedynie broń turniejowa, i jeżeli na coś musiał zwracać szczególną uwagę, to tylko na siłę młota którym walczył, siły mięśni i tłuczka się nie stępi. Wracając więc do jego drugiej dłoni, skierował ostrze w kierunku Drusta. Zaparcie się na lewej nodze stanowiło idealny motyw wyjściowy do delikatnego wybicia się w przód, poprzedzonego właśnie wystawionym mieczem sztychem w stronę Torsu Drusta. To było zwyczajne pchnięcie które wykonał, a i tak specjalnie pod walki treningowe stępione ostrze, nie było w stanie przebić zbroi, nawet treningowej kolczugi, aczkolwiek zaboleć mogło. Po wykonaniu tego ruchu miał zamiar wycofać się w tył, dokładnie w taki sam sposób w jaki wykonał krok w przód, tą samą nogą, starcie trwało do trafienia, po którym mogli wykonywać kolejne " zetknięcia mieczy " Czas pokaże który z nich radzi sobie w walce lepiej. Obydwaj mieli szanse na turnieju. Póki co zapowiadało się, że Młodszy z Manderlych ma większe niż ten starszy.
Re: Klify nad zatoką
Sro Sie 21, 2019 12:09 am Re: Klify nad zatoką
Fortuna
Fortuna
188
The member 'Petyr Glover' has done the following action : Rzut kością


'Setka' : 15
Re: Klify nad zatoką
Sro Sie 21, 2019 9:56 am Re: Klify nad zatoką
Gość
avatar
Gość
Prosty cios nie był problemem dla Petyra, tak jak tego się spodziewał Drust. Młodszy Glover był Trytonowi znany z samodyscypliny i dobrego wyszkolenia. Może na co dzień wyglądał na niezdecydowanego względem podejmowanych przez siebie decyzji czy innych ludzi, ale jeśli sprawy tyczyły się rzeczy konkretnych, tak samo konkretny był wojak z Deepwood Motte. Do walki treningowej, na niejako przedpolach Królewskiej Przystani, podeszli zatem obaj z profesjonalizmem, zachowując nadal dystans. Średni z braci Manderly cieszył się, że po kilkudziesięciu dniach podróży i samotnych ćwiczeń będzie mógł w końcu podjąć walkę z kimś, kto wie jak używa się miecza. Nie był pewien wygranej, bardziej zależało mu na opracowaniu techniki do tego co miało nadejść na turnieju. Rywalizacja tam, na arenie, będzie dopiero bodźcem do dania z siebie wszystkiego. Był pewien, że spotka na swojej drodze ludzi, za którymi wprost i po cichu nie przepadał. Czy miał zamiar utrzeć niektórym nosa? A i owszem, ale nie należało być aż nadto pewnym siebie.
- Twój brat będzie brał udział w potyczkach? – zapytał, stąpając po okręgu. W momencie kiedy klinga miecza Trytona spotkała się z toporkiem Glovera, Manderly odepchnął mężczyznę i przygotowywał się do obrony ataku. Miał pod ręką tarczę, którą poprawił sobie w ręce. – Wiesz może, kto jest faworytem w potyczce na miecze? Nie byłem zbyt tym zainteresowany. – Prawdę mówiąc, do tego momentu nie był zainteresowany w ogóle, ale dobrze się rozeznać przed faktem. W końcu dobrze wiedzieć o swoich przeciwnikach cokolwiek, niż nic. A i to bywa interesujące. Wygodniej byłoby gdyby walczyli miecz na miecz, bez niczego, ale wymagałoby to znacznie większego wysiłku. Kiedy Petyr zaatakował, Manderly próbował się od tego ciosu uchronić. Zaparł się na prawej nodze, przeciwnie do Petyra, wystawiając na spotkanie z orężem przeciwnika tarczę z herbem rodu na samym jej przedzie.

Atak Petyra: 80 (siła) +15 (kość) +10 (miecz) = 105
Obrona Drusta: 70 (zwinność) +Y (kość) +10 (zbroja) +10 (tarcza) = ?
Re: Klify nad zatoką
Sro Sie 21, 2019 9:56 am Re: Klify nad zatoką
Fortuna
Fortuna
188
The member 'Drust Manderly' has done the following action : Rzut kością


'Setka' : 12
Re: Klify nad zatoką
Sro Sie 21, 2019 10:23 am Re: Klify nad zatoką
Gość
avatar
Gość
105>102, Petyr trafia
PŻ Drust: 350-8=342
PŻ Petyr: 400
(skoro to trening, traktujmy go jako zmęczenie nie stan zdrowia)


Końcówka miecza treningowego co prawda nie przebiła kolczugi, ale nadwyrężyła lekko dumę rycerza z Białego Portu. Czyżby nie wypoczął jeszcze po podróży i kilku dniach w siodle? Poczuł żelastwo na swojej piersi, kiedy miecz Petyra prześlizgnął się po tarczy w niefortunny sposób i ubódł go prosto w pierś. Gdyby to była prawdziwa potyczka, miałby już co najmniej odbicie lub szramę na torsie. Teraz wypuścił z siebie odrobinę powietrza nagłym i tępym odgłosem podobnym do kaszlu. Urwał go bardzo szybko i uśmiechnął się zadziornie. Nie spojrzał nawet na przeharowaną przeszywanicę. To uczucie napawało go jakimś rodzajem dziwnego optymizmu zmieszanego z porządną dawką informacji o tym, że żyje.
Ponownie znaleźli się naprzeciw siebie. Drust ważył miecz w dłoni, przekręcając rękojeść wygodnie w zaciśniętej pięści. Naparł na przeciwnika najpierw od prawej do lewej z dołu do góry, później odepchnąwszy go tarczą i blokując próbę szybkiego ataku ze strony Petyra, świdrującym ciosem miecza i przejściem ciężaru z lewej na prawą nogę do przodu i na środek, uderzył kompana z północy z lewego boku, na średnią wysokość, która pozwoliłaby mu jednocześnie na szybkie odzyskanie animuszu i gardy, utrzymując ciężar ciała zawieszony pośrodku. Czy trafienie Glovera dało mu dodatkową motywację do walki? Od początku był zmotywowany, jednak należy bez wątpienia przyznać, że podobne sytuacje i pierwsze porażki wzmagają w ludziach pokłady emocji dotąd nie okazywanych. Takich, które uznaje się za pierwotne, instynktowne i przeznaczone ludziom prostym, ale nie prostaczym. Podczas prawdziwej walki będą mieć o tyle trudniej, że przeciwników będzie wielu i nie na ataku będzie się wszystko skupiać, a obronie. Dla ludzi oglądających ich z trybun, będą rozrywką przednią, jak drewniane figurki rycerzy z dziecinnych kołysek, zabawki które w końcu ożywają.
Re: Klify nad zatoką
Sro Sie 21, 2019 10:23 am Re: Klify nad zatoką
Fortuna
Fortuna
188
The member 'Drust Manderly' has done the following action : Rzut kością


'Setka' : 22
Re: Klify nad zatoką
Sro Sie 21, 2019 4:52 pm Re: Klify nad zatoką
Gość
avatar
Gość
Pierwsze trafienie dla Gryfin... Gloverów. To chyba było już rodzinne, że ród Manderly zwyczajnie gorzej spisywał się w walce. Może to przypadek, a może przypadłość wszystkich rodów które pochodzą z południa. Petyr nie zamierzał okazywać jednak braku szacunku swojemu przeciwnikowi, było wiele umiejętności w których go wyprzedzał i to wcale nie mało. Doceniał to, że również jest w stanie wiele się nauczyć od młodszego z Trytonów.

Ostrze po trafieniu rozpoczęło ten trening faktycznie. Jak to mówią, pierwsza krew rozpoczyna igrzyska, w tej chwili obyło się bez krwi, ale efekt jest ten sam, po pierwszym ciosie, można już uznać, że walka rozpoczęła się na dobre. Petyr po odsunięciu się po zadaniu ciosu, znów mógł obserwować poruszającego się Trytona. Obserwował jego nogi, to właśnie one zdradzały kiedy nadejdzie atak. Zawsze. Nie było ataku bez wykonania zbliżenia, dobry szermierz był w stanie nawet z ustawienia nóg wywnioskować z której strony nadejdzie atak, a jeszcze lepszy oszukać podstawowe bodźce. - Będzie, zastanawialiśmy się jak dużo z nas, wojowników Północy weźmie udział. - Uśmiechnął się przekręcając delikatnie głowę, było to swoiste skinięcie. Wtedy też zatrzymał się w swoim spacerowaniu po okręgu, wzruszył ramionami, bardziej wprowadził ręce w ruch, chcąc je nieco bardziej rozruszać, rozgrzać. - Miejmy nadzieję, że nasi przeciwnicy nie będą takim wyzwaniem jak my teraz. Co do twojego pytania Druscie... Jak obstawiałem walki to widziałem, że gawiedź obstawia Lefforda. Przynajmniej jeśli chodzi o walki na kopie. Po tym co widziałem, myślę, że ma spore szanse. - Petyr nie miał do Lefforda żadnego urazu, czy też sporu, ciekawiło go jedynie czy jego brat, Moritius będzie miał racje. Jeżeli Lefford przegra, szansa na otrzymanie całej nagrody spada właśnie na nich, Gloverów, w bardzo dużym prawdopodobieństwie. Nie ważne kto z pozostałych walczących zwycięży. Ktoś kto organizował te walki, musiał się straszliwie pomylić już w powijakach, myśląc, że nikt nie wyłapie luki w zasadach. Moritius był jednak cwańszy od wszystkich.


Tym razem Drust zaatakował znacznie odważniej, ruszył wymachując swoim mieczem od lewej do prawej, z góry na dół. Niektórzy powiadają, że najlepszą obroną jest atak, chyba właśnie to oponent chciał mu w tej sytuacji przekazać. Bardzo się nie pomylił, bo ironicznie Petyr też wyznawał tą zasadę, nie trudno było zgadnąć, zwłaszcza ze względu na to, że posługuje się dwiema broniami. Gdy tylko dostrzegł ruch butów Drusta sunął w tył, odskoczył wymachując swoim młotem w górę, próbując odbić nacierające ostrze. Druga ręka, ta w której dzierżył miecz została oddelegowana do zbijania dalszych ciosów wyprowadzanych po odbiciu się przez przeciwnika. To musiały być proste i szybkie ruchy, może nawet nie tyle odbijające, co zagradzające drogę ostrzu wrogiego ostrza. Wciąż jednak się cofał, szykując się do swojego osobistego natarcia, które zamierzał przeprowadzić od razu po możliwym odsunięciu się z linii ataku, które wymusiłoby zerwanie kontaktu, przynajmniej na kilka chwil.
Re: Klify nad zatoką
Sro Sie 21, 2019 4:52 pm Re: Klify nad zatoką
Fortuna
Fortuna
188
The member 'Petyr Glover' has done the following action : Rzut kością


'Setka' : 76
Re: Klify nad zatoką
Sro Sie 21, 2019 5:30 pm Re: Klify nad zatoką
Gość
avatar
Gość
Petyr musiał odpowiedzieć i swoim atakiem. Nie mógł pozwolić by Drust przyparł go do muru, jego natarcie trwało zbyt długo by pozwolić mu je kontynuować. Musiał zrobić coś nim będzie za późno, nie powinien kusić losu, jeszcze się przewróci i straci ten pojedynek. W tym wszystkim, w samej obronie była jakaś mądrość, czekająca na pomyłkę przeciwnika, ale to właśnie oczekiwanie na nią, mogło okazać się pechowe, oraz zgubne. Zwykle, zwycięstwa nie osiągał ten który tylko na nie oczekiwał. Musiał się do niego przyłożyć i sięgnąć po swoje, niezależnie czym będzie prościej, mieczem, czy młotem.

Po odsunięciu się w bok, zrobieniu miejsca by Drust się wymachał swoją bronią, tarczą, by się zmęczył, poszukiwał wzrokiem otwarcia, nawet niewielkiego do wykorzystania przy pomocy swoich broni. Zbyt długie czekanie sprawiłoby, że straciłby szansę do ataku, dlatego podjął decyzję, ryzykowną, ale mogącą się opłacić. W końcu nie walczą na śmierć i życie, a w takiej walce, najłatwiej jest przetestować nowe ruchy. Zdecydował się na wysunięcie broni przed siebie, do pchnięcia oboma na raz, nawet jeśli miałby trafić w tarczę Drusta, zawsze istniała szansa, że go przy tym powali. Ruszył więc na niego, wraz z odbiciem się od ziemi, w pewnej chwili się zatrzymał wyprowadzając pchniecie, celował w kraniec tarczy, ten wewnętrzny, pomiędzy jedną ręką wojownika, tą dzierżącą miecz, a tą z tarczą. Istniało duże prawdopodobieństwo, że miecz zostanie zablokowany, ale młot mógł się ześlizgnąć po tarczy, jeśli Drust utrzyma się na nogach, wtedy, jeśli ześlizgnąłby się do środka, zamierzał wykorzystać to i machnąć ręką mocno do zewnątrz, być może nawet zahaczając tłuczkiem o wewnętrzną część tarczy, by wybić go z równowagi i być może przynajmniej odsunąć go na bok, albo i przewrócić, jeśli starczy siły.
Re: Klify nad zatoką
Sro Sie 21, 2019 5:30 pm Re: Klify nad zatoką
Fortuna
Fortuna
188
The member 'Petyr Glover' has done the following action : Rzut kością


'Setka' : 53
Re: Klify nad zatoką
Sro Sie 21, 2019 9:18 pm Re: Klify nad zatoką
Gość
avatar
Gość
Petyr był dobrym wojownikiem. Takim, który nie zawaha się podnieść miecza w razie niebezpieczeństwa osób postronnych, ale z rozwagą podejmie działanie – czy w ogóle go potrzeba. Tak przynajmniej odczytywał do Drust. Szanował go za wiele rzeczy.

- Lefford, Lefford. – powtórzył, starając się przypomnieć czy kiedykolwiek spotkał jakiegoś Lefforda, a tym bardziej takiego, który pretenduje do miana faworyta w królewskim turnieju. Wiedział, że ród Leffordów był jednym z mniejszych pod Lannisterami, ale w swoim krótkim życiu raczej nie miał przyjemności się z kimkolwiek z ich przedstawicielami spotkać. Pod kątem widzenia interesów, byli dosyć istotni, ale nie na tyle, aby zaprzątać sobie nimi północne głowy. Może warto było ten stan rzeczy zmienić? Złoty Kieł leżał w dosyć ważnym punkcie, blisko szlaku handlowego. Pełnił swoistą funkcję obronną dla reszty Zachodu. Zamek doskonale wpisywał się w ukształtowanie terenu, wisząc ostro nad skalistym urwiskiem, pomiędzy dwiema paszczękami rzek.

- Pewnie dziedzic? Albo ktoś, kto chciałby wzmocnić swoją pozycję. – stwierdził przechodząc do spokojniejszego rytmu, wodząc wzrokiem za klingą i ustawieniem ciała przeciwnika. Po głowie chodziły mu wciąż słowa Petyra, nie mógł przecież ot tak puścić ich mimo uszu. Nie byłby Manderlym, gdyby nie dywagował nad ewentualnościami, jakie mogłyby płynąć z poznania tegoż Lefforda, niezależnie czy byłby dziedzicem, a może którymś z kolei synem. Takim jak on, któremu przyszło wykazywać się w czynach, rzadziej słowie. Jeśli już, to konkretnym.

Nieudany atak nie był czymś, nad czym rozlewałby łzy czy rozdzierał szaty w gniewie. Trzymał gardę, starając się nie odsłaniać. Być może zmęczenie podróżą dawało mu się we znaki, ale czuł potrzebę wyprucia sobie przysłowiowych flaków, by poczuć w końcu, że żyje. O ile kilka dni w siodle przynosiły mu wolność, o tym samym nie mogło powiedzieć jego siedzenie a i nogi się męczyły. Trzeba je było rozprostować. Najlepsza ku temu okazja właśnie się rozgrywała.

Czuł, że kolejny atak Petyra będzie bardziej gwałtowny, w końcu na coś mu były miecz i młot. Użyte w odpowiedni sposób miały siłę gotową rozetrzeć najlepszego przeciwnika w drobny mak. Z takim impetem ruszył na niego Glover, że ciężko było mówić o reakcji. Musiał zadziałać szybko i instynktownie. Pamięć mięśniowa robiła swoje, lecz lata praktyki nadrabiały poprawność ustawienia.

Atak Petyra: 80 (siła) +53 (kość) +10 (miecz) +10 (młot) = 153
Obrona Drusta: 70 (zwinność) +Y (kość) +10 (zbroja) +10 (tarcza) = ?


Ostatnio zmieniony przez Drust Manderly dnia Sro Sie 21, 2019 9:45 pm, w całości zmieniany 1 raz
Re: Klify nad zatoką
Sro Sie 21, 2019 9:18 pm Re: Klify nad zatoką
Fortuna
Fortuna
188
The member 'Drust Manderly' has done the following action : Rzut kością


'Setka' : 80
Re: Klify nad zatoką
Sro Sie 21, 2019 9:36 pm Re: Klify nad zatoką
Gość
avatar
Gość
170>153, Drust skutecznie się broni
PŻ Drust: 342
PŻ Petyr: 400


Cios, który na siebie przyjął, był znacznie trudniejszy do obrony niż poprzedni, jednak Drust nauczony poprzednią małą porażką, zdołał wyswobodzić się z ciężkiej sytuacji między młotem a klingą miecza przeciwnika. Tarcza zatrzymała miecz, ale zamiast tkwić bezczynnie w jednej pozycji, Tryton postanowił wyjść Gloverowi naprzeciw. Jego obrona była jednocześnie naparciem, czy jak kto woli – atakiem. Wsparł się mocno, pchnął tarczą do przodu w spotkaniu z orężem Strażnika Lasu, a później zablokował jego dalszy cios pod takim kątem, że zdołał odepchnąć siłą rozpędu młot i później całego Petyra.

Przez chwilę stali przed sobą, obaj zdyszani jak te psy po ciągłej gonitwie za własnym ogonem. Poranek wpychał słońce na nieboskłon, niebo – przed chwilą szarawe – coraz mocniej czerwieniło się na horyzoncie, z pamięcią po fioletowej smudze gdzieś nad tęskną tonią przystani.

- Mówisz jednak… - zaczął łapiąc oddech i przecierając szybko skroń wierzchem rękawicy. - …że to gawiedź obstawiała. A jakie jest twoje zdanie, Petyrze. Kogo ty obstawiałeś? Swojego brata? – uniósł brew, wiedząc, że starszy z Gloverów miał całkiem spore szanse na wygraną, o ile ten wspomniany Lefford nie będzie mu przeszkodą.

Nie chciał wykorzystywać zmęczenia Petyra ostatnim zetknięciem, mieli przecież czas, walka jeszcze na dobrze się nie rozpoczęła. Drust rozruszał ramiona, wodził wzrokiem najpierw po twarzy, później rękach i nogach oponenta, a było to na tyle szybkie, że nikt by nie przypuszczał, że właśnie mierzy swoje możliwości. Natarł na niego dopiero po chwili, blokując zarówno miecz jak i młot przeciwnika. Obrócił się, wypychając w kierunku Glovera tarczę wysoko tarczę, tak aby dać sobie możliwość rychłego ataku, którego ten mógł się spodziewać, ale równocześnie musiał zareagować na niego odpowiednio szybko, jeśli nie chciał dostać kolejnym ciosem przez tors. Od dołu, do góry, na wskroś.

Atak Drusta: 70 (siła) +X (kość) +10 (miecz) = ?


Ostatnio zmieniony przez Drust Manderly dnia Sro Sie 21, 2019 11:43 pm, w całości zmieniany 3 razy
Re: Klify nad zatoką
Sro Sie 21, 2019 9:36 pm Re: Klify nad zatoką
Fortuna
Fortuna
188
The member 'Drust Manderly' has done the following action : Rzut kością


'Setka' : 93
Re: Klify nad zatoką
Pią Sie 23, 2019 11:28 am Re: Klify nad zatoką
Gość
avatar
Gość
Manderly nie był jedynym który nie znał Lefforda, nie było w tym najwyraźniej nic dziwnego na Północy. Zaskakujące jednak było to, że to właśnie na Lefforda poszła lwia część zakładów. W pewien sposób było to bardzo wygodne dla Petyra, oraz Moritiusa, przecież dzięki temu mogli zarobić krocie, jeśli będą mieli trochę więcej szczęścia niż sam Lefford, ale w tym... Mogli przecież sobie pomóc na więcej niż jeden sposób, pech faworyta stawiał ich w lepszym położeniu, dzięki jego niepowodzeniu mogli osiągnąć wiele, a raczej zyskać na to szansę. - Nie wiem, nie znam Lefforda, może mu się noga podwinie - Nie ukrywał, że liczył na to, że zwycięzcą zostanie ktokolwiek inny. Oczywiście, tym razem przygotowany do obrony Durst wykazał się odpowiednim odczytaniem ruchów Petyra, który mimo, że zaatakował gwałtownie, to został sprowadzony do pionu. Chciałby się rzec, że wprawił w ruch nawałnicę mieczy, ale młotkowi całkiem daleko do ostrza. Petyr musiał się dobrze przygotować, po swoich ciosach powrócić do dogodnej, zdatnej do obrony pozycji, w której nie wystawiałby się na ataki przeciwnika, nie chciał dawać mu zbyt dużej szansy, ani kusić losu. Sposób w jaki Kapitan konnicy podszedł do ataku, był chyba jedynym sensownym wyjściem jeśli chodzi o obronę, mało kto, spodziewałby się tak zaciekłego odwrócenia monety, zamiana obrony w atak była spodziewana, aczkolwiek tym razem Drust pokazał, że potrafi wykorzystać tarczę w odpowiedni sposób w trakcie walk. Odepchnięty Glover starał się zachować równowagę, najgorszą sytuacją byłoby gdyby natarcie Drusta było kontynuowane, zapewne skończyłby leżąc na ziemi. Dawali sobie wzajemnie jednak chwilę na odpoczynek, a raczej przygotowanie do kolejnego zetknięcia ostrzy, lub manewru.



Obrona
Re: Klify nad zatoką
Pią Sie 23, 2019 11:28 am Re: Klify nad zatoką
Fortuna
Fortuna
188
The member 'Petyr Glover' has done the following action : Rzut kością


'Setka' : 47
Re: Klify nad zatoką
Pią Sie 23, 2019 11:47 am Re: Klify nad zatoką
Gość
avatar
Gość
Zadziwiające jak takie gwałtowne natarcie potrafiło kogoś zmęczyć, to przecież tylko kilka ciosów, kilka odpowiednio postawionych kroków. W walkę wchodziło znacznie więcej niż tylko fizyczne zmęczenie, czas w którym odbywało się to wszystko, te chwile, będące więcej niż sekundami wymagały bardzo wiele uwagi, zarówno dla ciała, mięśni oraz oczu które obserwowały wszystko bardzo uważnie. Na swój sposób Petyr wydawał się przeznaczyć całkiem sporo siły na atak zakończony niepowodzeniem, to był jego błąd. Chciał szybko pokazać co potrafi, błąd nowicjusza, pomyłka na którą mógł sobie pozwolić, to przecież tylko walka treningowa, częściowo przeprowadzana po to by poznać swój styl, oraz przeciwnika.

Było wcześnie, a słońce jasno dawało do zrozumienia, że zaczyna się dzień, ciepły dzień. Ciekawe co na to wszystko księżyc, ten który świecił i oznaczał drogę wielu, być może nawet i łotrów w nocy. Czy to był jakiś znak? Te wejście słońca na nieboskłon, czyżby zaświeciło dla któregoś z nich? A może chciało przekazać im coś innego, znacznie ważniejszego...

Glover zatrzymał się na chwilę rozluźniając dłonie, poluzował chwyt zarówno na mieczu jak i młocie, ten pierwszy podpierając o ziemię. - Obstawiałem Baratheona... - Wziął kilka głębszych oddechów jak wypowiadał te słowa. Nie był to jednak jego jedyny " faworyt ", był jeszcze jeden. o którym dopiero wspomniał zaraz - No i... Hightower. Wiesz, Drust. Nie postawiłem na brata. Sam na siebie postawił. - Uśmiechnął się wtedy lekko, brzmiało to komicznie w ogólnym rozrachunku. Moritius obstawiał sam siebie bo brat nie chciał uczynić mu tego honoru. - W tym wszystkim jest pewien cel, Drust. Czytałeś zasady zakładów? - To jak wielka luka się w nich znajdowała było prawdziwą gratką dla takich ludzi jak właśnie Aaron czy Moritius, a Petyr... Cóż, szedł tylko za swoim bratem.

W tej chwili obaj już zaliczyli punkty w trakcie tego starcia treningowego. Jak na dwóch wojowników Północy przystało, żaden z nich nie miał zamiaru się poddawać po delikatnym draśnięciu, lub pacnięciu mieczem, zwłaszcza już ćwiczebnym. Glover tym razem zamierzał zaatakować całkowicie inaczej, zacisnął dłonie na rękojeści obu swoich broni by zaraz, wcale nie gwałtownie zbliżać się do Drusta. Ten ruch miał sprawdzić jak się zachowa, bo nie zamierzał atakować w tarczę, ani jego prawą[dla drusta lewą] stronę. Skupił się na zaatakowaniu w miecz. Machnął ręką prawą, tą z młotem starając się trafić w miecz przeciwnika, jednak, nie miało to większego znaczenia bo prawdziwa część ataku to ostrze, które miało z lewej strony, w okolicach pasa dziabnąć. Tak naprawdę również wystawiał się na kontratak ze strony tarczy Trytona, nawet jeśli zdecydował się na nią napierać w trakcie tego zetknięcia. Wciąż mógł zostać powalony, odrzucony, zaryzykował.
Re: Klify nad zatoką
Sponsored content

Skocz do: