Zapchlony Tyłek
Nie Cze 30, 2019 9:54 pm Zapchlony Tyłek
Mistrz Gry
Mistrz Gry
68
First topic message reminder :

Najbiedniejsza i najbrudniejsza część Królewskiej Przystani, mieszkają tu głównie ludzie biedni i odrzuceni przez społeczeństwo, w tym także prostytutki i złodzieje.
Zapchlony Tyłek położony jest niemal w centrum miasta między ulicą Żelazną i Siostrzaną. Gromadzą się tam żebracy, bandyci i wszelkiego rodzaju społeczne męty. Okazjonalnie da się tutaj spotkać chlew, czy zapuszczoną stajnię, a głównym interesem w tym rejonie są garkuchnie zaopatrujące biedną klasę średnią w jedzenie.

Re: Zapchlony Tyłek
Pon Sie 19, 2019 1:19 pm Re: Zapchlony Tyłek
Gość
avatar
Gość
A i jego dzień miał przybrać na kolorach, bowiem kto jak kto, ale Prudence z rodu Niedźwiedzi, była uosobieniem prawdziwie barwnej palety. Drust wiedział gdzie reszta jego rodziny miała się zatrzymać, ale nie pospieszał w tamtym kierunku. Nie był świadom ani zabawy w karczmie, ani tym bardziej zwrotu na burdel, do którego sam raczej by nie zajrzał. Nie do tego pewnie, który obrali, bo cóż innego można robić w Królewskiej Przystani, jeśli nie zakotwiczyć swojego statku w jednym z co bardziej wyperfumowanych portów?

Z tego miejsca gdzie stał był w stanie stwierdzić, że napotkana dopiero wojowniczka wypiła już parę kielichów. Uśmiech miała rozleniwiony, ale błogi, oczy świeciły się dawną zadziornością, do której dołożyła się wyraźna nuta upojenia alkoholowego.

- Ty? W opresji? – pokręcił głową, którą chwilę później skinął na barmana. Upił z kufla solidny łyk tego, co się w nim znajdowało a potem zaproponował Prudence, aby usiedli przy jednej z ław. – Sama obrałaś kierunek? Nie widziałem żadnego ogona północnej świty za tobą i przed wyszynkiem. – dopytywał, widząc jak łypią na nich okiem pozostali ludzie w austerii. Drust na biednego nie wyglądał, to samo Prudence.  

- Kto jeszcze jest z Mormontów i wiesz jak mój brat radził sobie w pojedynkach pierwszych dni turnieju? – kontynuował dociekliwie. Przez ten czas miał również zamiar określić stan towarzyszki kufla. Na co dzień był mniej wymowny. Prudence znał, to i gęba mu się tak prędko nie zamknęła.
Przetarł twarz wolną ręką i poprawił rękawice wepchnięte za pas, napiwszy się znów z kufla porządny łyk złotego trunku. Spojrzał na naczynie uniesione lekko nad stół i pokręcił dwa razy głową. Rozejrzał się również wtenczas po karczmie i bez zadowolenia stwierdził sam wobec siebie, że racje miał. Znaczna część zbiorowiska utkwiła swój wzrok w Mormontównę.

Pobawmy się, zanim napiszesz odpowiedź rzuć Setkę w [tym] temacie. Jeśli wypadnie liczba:
1-45 – absolutnie nic się nie dzieje.

46-66 – jakiś pijany zapakior podchodzi do stolika, przy którym zasiadła przed chwilą Prudence, kompletnie ignorując jej druha. Kilka sekund później, wyziewem godnym przebić najgorszy chlew Zapchlonego Tyłka, zagaduje: „Może chciałaby panienka zobaczyć białego konia? Eheehe…!” a zza pleców wtóruje mu rechot jego równie dostojnej kompanii.

67-88 – przechodząc do stolika czuje się znacznie lżej. Lżej o sakiewkę z pieniędzmi! Prudence zdała sobie z tego sprawę dopiero w momencie, gdy na własne oczy przyuważyła jak młodociany złodziejaszek sięga do kieszeni innego klienta karczmy. Kiedy ich oczy się spotkały, młodzian czym prędzej dał dyla przez dopiero co otwarte drzwi.

89-100 – po jakimś czasie od rozpoczęcia rozmowy z Drustem, Prudence usłyszała za swoimi plecami chrząknięcie. Zanim się obejrzała, stał przed nią podstarzały mężczyzna w starej i połatanej przeszywanicy rycerskiej. Skłonił się wpół, wyciągnął rękę w poszukiwaniu jej dłoni do ucałowania i rzekł: „O piękna milady, czy mogę się dosiąść?”.
Re: Zapchlony Tyłek
Pon Sie 19, 2019 3:43 pm Re: Zapchlony Tyłek
Gość
avatar
Gość
Prudence w zasadzie cieszyła się że zmiany towarzystwa. Nie, żeby poprzednie jakoś specjalnie jej nie odpowiadało, jednak zawsze to jakiś powiew świeżości, szczególnie, że młodszego z braci Manderly znała nieco lepiej od Aarona. W końcu byli rówieśnikami i nie raz było im dane spotkać się w różnych sytuacjach. W sumie to lubiła jego towarzystwo.

Posłała mu złośliwe spojrzenie słysząc o opresji. Fakt, potrafiła sobie radzić sama, ale przecież była kobietą. Z drugiej jednak strony miło słyszeć, że wszyscy zdają sobie sprawę z jej samowystarczalności.
- Sama obrałam, jednak przypadkowo trafiłam na sporą grupę naszych Północnych towarzyszy, mieliśmy ochotę nieco zmienić otoczenie, aczkolwiek chyba gdzieś ich zgubiłam. Można się przyzwyczaić do tego, że mało kto jest w stanie za mną nadążyć. - Odparła z naturalną dla siebie szczerością. Ciekawe, czy ta północna śmietanka towarzyska się odnajdzie. Prudence nie specjalnie przejmowała się spojrzeniami innych obecnych w tej spelunie. Jak zawsze niczym się nie przejmowała i czuła się zbyt pewnie. Nigdy nie zdawała sobie sprawy z zagrożenia spowodowanego jej pochodzeniem.

Skorzystała z propozycji Trytona i przesiadła się do jednej z ław, uprzednio jednak poprosiła o dolewkę wina, nie będzie przecież kręcić się to w jedną to w drugą stronę.
- Mój brat, Duncan, ten stary maruda, nie obserwowałam Twego brata jeśli mam być jednak szczerą nie przewiduję by odniósł jakiś znaczący sukces. Z tego, co go znam to lepiej od walki idzie mu załatwienie spraw przy pomocy umysłu. Nie to, że chciała ubliżyć Trytonowi. Po prostu zdawała sobie sprawę z jego umiejętności.

No i nagle usłyszała to chrząknięcie. Podniosła wzrok, by zobaczyć któż to pojawił się w ich towarzystwie i właściwie czego potrzebuje. Nie zdążyła się mu dobrze przyjrzeć, a już zdążył się odezwać.
- Wolałabym nie, jak może Ser zobaczyć mam już towarzysza na dzisiejszy wieczór. Odparła całkiem przyjaznym tonem. Nie potrzebowała tutaj żadnych kłótni, a zdawała sobie sprawę, że odrzuceni mężczyźni różnie reagowali na taką sytuację.
Re: Zapchlony Tyłek
Pon Sie 19, 2019 5:15 pm Re: Zapchlony Tyłek
Gość
avatar
Gość
- W rzeczy samej Prudence, kto mógłby za tobą nadążyć? – wyszczerzył się jak tłumok z zapchlonym łbem. Pytanie niosło ze sobą gorzki ciężar zastanowienia. Czy nie dlatego, dla tej niezależności pozostawała po dziś dzień bez męża i dzieci? Nie miał zamiaru robić jej tym na złość, nie miał w zasadzie żadnego zamiaru oprócz dotrzymania towarzystwa w miejscu, które nijak było towarzyskie.

Kobiety Mormontów były jedyne w swoim rodzaju. Nie tak dzikie jak daleka Północ, nie tak oślizgłe jak Greyjoyówny, ale gdzieś pośrodku. Każda taka panna potrafiła machać mieczem nieraz lepiej od byle paniczka siedzącego na wygodnym fotelu, w wygodnym zamku. I to w sukni po same kostki! Sądził więc, że nie każdy – nieważne jak tytułowany – byłby w stanie zaskarbić sobie jej daleko idącą przychylność i wyrozumiałość, a także wytrzymać z takim temperamentem.

- I takich do miecza i takich do mowy potrzeba. Nie wiem, czy tych do mowy nie bardziej. – rzekł z lekkim uśmiechem, jakby miał na myśli to, że on się do układania z innymi nie nadaje. Nie był zły o jej słowa, w końcu znał brata i wiedział, że Prudence ma po części rację. Ale zdaje się, że tak miało być. Tak im było zapisane, obaj mieli w sobie oparcie, a gdy przyjdzie pora, Drust mógł być jego mieczem tak jak teraz dla swojego ojca.

Zanim cokolwiek dodał, wmurowało go nagłe najście. Twarz mu na raz skamieniała, obserwując to jak nieznajomy całkowicie ignoruje jego obecność.
- Słowa twe, niczym sztylet z valyriańskiej stali, przeszywają mię i pierś mą rozdzierają jak nieba połacie… O-oo…! – zawahał się, układając wyciągniętą dłoń w koszyczek szponów. Paznokcie miał długie i zadbane, ale wyglądał zza nich brud. – …płomienna nieznajoma! – podniósł głos, ściągając na siebie wzrok kilku innych osób. Drusta nadal nie obdarzył nawet ułamkiem sekundy swojej uwagi.

- Znieważyć mnie chcesz, waszmość? – zapytał lekko, podstawiając kufel pod usta. Pytanie poszło w eter cuchnącej izby, rzucone weń na darmo.
- Pozwól o pani, że walczyć będę dlań na turnieju! Przypominasz mi o pani kogoś, kogom darzył uczuciem lata temu. – Mężczyzna zbył Trytona i ciągnął dalej. Ba, klęknął przed Prudence na jedno kolano, z niemałym trudem.
Re: Zapchlony Tyłek
Pon Sie 19, 2019 7:13 pm Re: Zapchlony Tyłek
Gość
avatar
Gość
- To jest dopiero zagadka. - Odparła słysząc słowa towarzysza.Nie odebrała tego, jako złośliwości. Zdawała sobie sprawę, że przez tą swoją wieczną chęć wolności nie potrafiła się ustatkować. Musiałą być wiecznie w ruchu, poszukująca wrażeń. Kiedy miała gdzieś osiąść na dłużej czuła się jak w klatce. To cud, że jej bracia jak do tej pory nie oddali jej jakiemuś lordowi. Zapewne żaden by sobie z nią nie poradził. Była im za to ogromnie wdzięczna, bo miała świadomość, że by się dusiła. Być może dzieci były jedyną rzeczą, której jej brakowało. Widziała szczęście swojego brata gdy powiększała się jego rodzina. Z drugiej strony bałaby się odpowiedzialności za drugiego człowieka, ledwo radziła sobie ze swoim życiem. Może kiedyś jak faktycznie się zestarzeje zapragnie spokoju u boku jakiegoś starego wdowca i będą żyli długo i szczęśliwie? Kto wie, co jej jest pisane.

- Ależ oczywiście nie każdy jest w stanie myśleć o wszystkim i w zgrabny sposób tym dyrygować. - Ona bardzo ceniła sobie osoby, które potrafiły rządzić i planować. Sama nie miała do tego za grosz smykałki. Została stworzona zdecydowanie do machania mieczem. Każdy miał inne predyspozycje, nie było co na siłę próbować udowadniać, że jest się świetnym we wszystkim, bo nie było to możliwe. Przynajmniej zdaniem Prudence.

Mężczyzna, który nawiedził ich swoją obecnością nie chciał dać za wygraną. Prue wzięła spory łyk wina ze swojego kielicha. Kiedy zobaczyła jego dłonie i paznokcie odwróciła wzrok, nie miała zamiaru na to patrzeć. Czemuż ona zawsze przyciągała właśnie takich typów?
- Nie bierz sobie tego zbytnio do serca ser, jestem pewna, że znajdziesz za chwilę jakąś inną wybrankę. - Odparła próbując go ponownie spławić. Była grzeczna aczkolwiek stanowcza.

- Gdzieżbym śmiała Cię obrazić. - Ta sytuacja powoli zaczynała przeradzać się w coś, czego chciała uniknąć. Wzięła głęboki oddech.
- Bardzo mi przyjemnie, że dzięki mnie powróciły Twoje wspomnienia, jednak wydaje mi się, że ma już za mnie kto walczyć. - Odparła próbując jakoś sobie z nim poradzić.
Re: Zapchlony Tyłek
Pon Sie 19, 2019 8:54 pm Re: Zapchlony Tyłek
Gość
avatar
Gość
Pijany Jacinthe był zdecydowanie łatwiejszy niż Jacinthe Trzeźwy. Było tak, jak podejrzewał Arryn, Lockwood miał już wlane w siebie dużo więcej niż dwa kufle gorzkiego piwa, jakie serwowano w karczemce. Łeb miał twardy i mocny, co już kilka razy uratowało mu życie. Nikt nie mógł mieć jednak wszystkiego. Z tego powodu upił kolejny, wielki łyk trunku.
- Tylko byś mi kopać chciał do rzyci, ustawże się w kolejce! - wyciągnął rękę przed siebie by machnąć w piwietrzu wskazującym palcem. - Każdy by chciał być pierwszy, ale pierwssi będą ostatnimi. Jaki przybytek? Mówisz o Kaprysie? - udawał, że nie słucha Arryna uważnie, ale wspomnienie o uciechach nie uszło jego uwadze.
Chłopaczek w kącie wciąż pobrzdękiwał, raz lepiej, raz gorzej. Drażniło to ucha Jacinthe bardziej i bardziej, choć jeszcze kilkanaście chwil temu nie miał nic przeciwko naiwnemu przygrywaniu. - Baby, ach! baby! - podniósł się zamaszyście, piwo znów chlupnęło na stół. Staruszek - znów westchnął. - Nic nie wiesz o miłości i czystym uczuciu, Lovell! O szczerym pragnieniu!
Jacinthe Lockwood, rzecz jasna, wiedział bardzo wiele.
Podszedł do chłopaczka i zacmokał dając mu znać, by oddał mu lutnię. Wyglądało na to, że sam mistrz zechciał zabawić przybytek talentem.
- Musisz pan z głębi serca, panie Lovell, z duszy! Inaczej piersi nie poruszy! Ognia nie wznieci, nie rozpali na niebie tysięcy gwiazd co miło...hik! - przysiadł na pustej beczce z nogą założoną na nogę, jakby był co najmniej lordem połowy Essos, zamku i dwóch chlewów. Szarpnął delikatnie struny i skrzywił się niezadowolony. Musiał dostroić instrument. Oddać mu trzeba było, że słuch do dźwięków miał dobry nawet po pijaku. Melodia, którą zaczął wygrywać była spokojna, sielankowa. Podobnie grano na wielkich dworach, dla uciechy dam.

Rahela pośladki miała twarde jak skała,
przy najbliższym zakręcie w Gulltown zawsze stała.
Każdy mógł podziwiać jej wdzięki,
jedynie biedni mieli z tego powodu udręki!
Gdy się pochylała jej piersi się kołysały,
Z Gulltown do Lannisportu chłopy dziarsko wstawały.
Ujeżdżać lubiła potwora,
to nie była kobieta dla amatora!
Rhaella pośladki miała twarde jak skała,
przy najbliższym zakręcie w Gulltown je wypinała.
Kiedy ostatni raz przede mną klękała,
"kocham cię całym sercem", powiedziała!
Ach, Rahella mnie kochała,
o cycuszkach sterczących jak skała.

Re: Zapchlony Tyłek
Wto Sie 20, 2019 10:46 am Re: Zapchlony Tyłek
Gość
avatar
Gość
Mężczyzna po raz pierwszy spojrzał na Drusta. Posłał mu spojrzenie, które mogłoby zabijać, gdyby tylko miało ręce, nogi i miecz przy pasie. A i tego nie było trzeba. Mężczyźnie trzęsła się broda, to pewnie od słów, które chciał wypowiedzieć, ale trzymał w sobie, wszak przy damie w sposób obelżywy nie wypada. A może to był stres czy starcza już przypadłość nie tych kości co dawniej? Manderly w ciemnoturkusowej przeszywanicy nie miał zamiaru dociekać. Szkoda mu się po prawdzie zrobiło chłopiny. Nie kontynuował też tego, co zaczął mówić dla zaczepki, bo widział, że siwy rycerz jest skory do gniewu i walki o rękę swej nowej wybranki. A burda była ostatnią rzeczą, na jaką zgodziłby się Tryton.

- Któż taki?! – wypalił nagle z uczuciem tak wielkim, jak jego chuda, żylasta pięść wzniesiona w górę, w jakimś przejmującym gniewie. Obdarzył Drusta spojrzeniem po raz drugi, czyniąc sobie z niego chyba powoli wroga. Mężczyzna położył kościstą rękę na blacie i nachylił się nad rycerzem.
- Nie szukam zwady, starcze. – rzekł Drust. Jego słowa najwyraźniej uruchomiły w siwym rycerzu wulkan emocji. Trzeba przyznać, że Tryton nie był krasomówcą, mógł poczekać na to jak rozwiąże tę zwadę Prudence, która znacznie lepiej radziła sobie z ludźmi na stopie czysto „towarzyskiej”.
- Czy ja ci wyglądam na starca…?! Ja?! – wypluł z siebie wraz z opryskiem śliny, która osadziła się drobinkami na twarzy Trytona. Drust wyciągnął rękę i przetarł twarz rękawem. Nie mówił nic, ale widać było, że zaraz wybuchnie. Jak? To była kwestia dalszego zachowania dziadygi.
- I nie znasz pewnie imienia mego, Kichote z Horn Hill! – podniósł głos. – Moja lady z pewnością zna, po oczach widzę, tak gorejących….

Test umiejętności, jeśli chcesz! Czy starzec się odczepi?
Możesz skorzystać z umiejętności kłamstwa lub charyzmy. Na końcu posta, w nawiasie, wpisz jaką umiejętność wybierasz i rzuć Setką w tym temacie.

Wzór:
Kłamstwo + K100 > 25
LUB
Charyzma + K100 > 60

W tym poście piszesz próbę przekonania Kichote, ja w kolejnym opiszę Ci tego wynik, zgodnie z rzutem kośćmi.
Re: Zapchlony Tyłek
Wto Sie 20, 2019 3:49 pm Re: Zapchlony Tyłek
Gość
avatar
Gość
Prue zauważyła, że podstarzały rycerz przestał ignorować jej towarzysza. Upiła kolejny łyk ze swojego kielicha nieco przytłoczona tą całą sytuacją. Nie była mistrzynią w relacjach damsko męskich, ba najchętniej pokazałaby siłą rycerzowi, jak bardzo nie jest nim zainteresowana. Nie chciała jednak skupiać na nich jeszcze większej uwagi.

- Nie wydaje mi się Ser, że jesteś osobą, którą muszę o tym informować - rzekła nieco już rozzłoszczona. Nie lubiła kiedy obcy ludzie wtrącali się w nie swoje sprawy. Rozumiała, że facet najwyraźniej nieco popił, niechże jednak siądzie na tyłku i zajmie się swoimi sprawiami zamiast denerwować przyjezdnych.

- Racz mi wybaczyć Ser, ale lata Twojej młodości już chyba minęły. - rzekła z typową dla siebie szczerością. Nie chciała być złośliwa, po prostu taka już była. Widziała, że mężczyzna zaczął się już denerwować. Nie do końca potrafiła wybrnąć delikatnie z tej sytuacji.

- Słyszałam opowieści o rycerzu z Horn Hill, jakby się zastanowić to na pewno był Kichote. odparła z powagą na twarzy i potakując głową. Musiała w pewien sposób go dowartościować, może to będzie to.

- Czy mogę Cię prosić Ser o pozostawienie mnie z moim wybrankiem, mamy do przedyskutowania coś bardzo istotnego.- posłała Drustowi spojrzenie proszące o zrozumienie, naprawdę nie miała ochoty męczyć się z adoratorem, a najprostszą opcją było stwierdzenie, że już jest zajęta.

(Kłamstwo)
Re: Zapchlony Tyłek
Wto Sie 20, 2019 3:49 pm Re: Zapchlony Tyłek
Fortuna
Fortuna
188
The member 'Prudence Mormont' has done the following action : Rzut kością


'Setka' : 23
Re: Zapchlony Tyłek
Wto Sie 20, 2019 6:30 pm Re: Zapchlony Tyłek
Gość
avatar
Gość
W momencie, gdy Prudence zaczęła chętniej sięgać do kielicha, aby ukryć w nim swoje, być może, zakłopotanie, coraz więcej ludzi patrzyło w stronę stolika, przy którym siedziała. Można już było mówić o większości karczmy. Dla nich to była sensacja, w końcu rzadko się spotyka tylu wojaków – a co lepsze! – rycerzy pośrodku Zapchlonego Tyłka. Kiedy, jak nie podczas turnieju? Sypali oni więcej do mieszków karczmarzy a i obrabować takiego można było intratniej niźli zwyczajowego panicza Królewskiej Przystani, który to dobrze wiedział jak działają okoliczne rzezimieszki. A przecież rzadko się tędy tacy przewijali.
- Lata mojej młodości może minęły… ale ty, o panno zaranna, sprawiasz, że czuję się znów młody! – powiedział, nie bez nuty oburzenia w głosie. W końcu nazwała go wprost starym. Ta, którą miał przecież za reinkarnację miłości, którą niegdyś żywił do wspaniałej kobiety. Dawny, a raczej nie niknący animusz i pewność siebie wróciły z chwilą, gdy panna Mormont, młodsza siostra lorda, wspomniała o tym, że słyszała o Kichote z Horn Hill.
- Zbłądziliśmy i chcieliśmy w spokoju wypić coś przed dalszą drogą, ale jeśli komuś to wadzi... – Drust postanowił kontynuować tę przykrywkę, którą miał nadzieję odgonić natrętnego adoratora. Jak się później okazało, nadaremno. Kłamstwo Prudence nie było dla Kichote dość przekonujące.
- Żoną jest? Kłamiesz pan! Stańmy przeto w szranki, ażeby udowodnić, kto jest godzien serca blondwłosej damy! – wyrzekł jeszcze głośniej niż poprzednio. Tryton nie chciał robić zamieszania. Spojrzał na Prudence pytającym wzrokiem. Jeśli wstaną teraz od stołu, dziadyga uzna to za zaproszenie do zwady. Ostatnim czego pragnął było łamanie kości pijanemu rycerzowi na emeryturze, który w dodatku czknął chwilę po wniesieniu pięści w górę ponownie.

Ponownie, na kłamstwo lub charyzmę, wybierz w nawiasie po napisaniu posta.
Wzór:
Kłamstwo + K100 > 25
LUB
Charyzma + K100 > 60

W tym poście piszesz próbę przekonania Kichote, ja w kolejnym opiszę Ci tego wynik, zgodnie z rzutem kośćmi.


Ostatnio zmieniony przez Drust Manderly dnia Wto Sie 20, 2019 10:33 pm, w całości zmieniany 1 raz
Re: Zapchlony Tyłek
Wto Sie 20, 2019 7:59 pm Re: Zapchlony Tyłek
Gość
avatar
Gość
Nie dało się nie zauważyć tych wszystkich spojrzeń skierowanych w ich kierunku. To powodowało coraz większy dyskomfort Prudence - nie lubiła być w centrum zainteresowania, nie miała takiej potrzeby. Dużo łatwiej jest stać gdzieś z boku, gdy nie są na tobie skupione oczy innych.
- Nie spodziewałam się, że potrafię czynić takie cuda. - Prue coraz bardziej chciała zniknąć. Rozwiązałaby to w dużo prostszy sposób, gdyby tylko była u siebie. Na północy nie musiała walczyć ze swoim temperamentem. Tutaj nie miała innego wyjścia. Wzięła głęboki oddech.

Była wdzięczna Drustowi za to, że próbował kontynuować jej przykrywkę. Zdawała sobie sprawę, że pewnie nieraz zostanie jej to w przyszłości wypomniane, jednak z nim będzie potrafiła sobie poradzić. Nie to co z tym natrętnym staruchem, który wyjątkowo się zaparł. Nie docierały do niego żadne argumenty. Prue czuła, że jest w potrzasku.
- Ser nikt nie mówił, że jestem żoną, po prostu jestem zainteresowana kimś innym. - Rzekła z udawanym spokojem. Miała nadzieję, że ona na starość nie będzie nikomu tak zawracać duszy.
- Nie ma sensu niepokoić nikogo naszą waśnią. Po co od razu stawać w szranki, daj nam pan spokój. - Rzekła nieco głośniej i bardziej stanowczo niż wcześniej.
- Jeśli tak bardzo jest ser zainteresowany moją osobą, prosiłabym, żebyś mi odpuścił. Naprawdę nie mam dzisiaj nastroju na taką farsę. Może innym razem, albo w przyszłym życiu. - Standardowo Prue była szczera. Nie miała zamiaru już specjalnie kombinować. Jedyne, co jej przychodziło tak lekko - mówienie prawdy. Próbowała kłamstwa, to jej nie wyszło. Zresztą od zawsze rodzice jej mówili, że nie potrafi mówić nieprawdy.
W ostateczności Prue pozostanie jedynie podniesienie zadka i wyjście z tego przybytku. Nie miała ona dzisiaj szczęścia do karczm. Spojrzała na Dursta błagalnym wzrokiem, liczyła na to, że jej jakoś pomoże.

(charyzma tym razem)
Re: Zapchlony Tyłek
Wto Sie 20, 2019 7:59 pm Re: Zapchlony Tyłek
Fortuna
Fortuna
188
The member 'Prudence Mormont' has done the following action : Rzut kością


'Setka' : 38
Re: Zapchlony Tyłek
Wto Sie 20, 2019 10:31 pm Re: Zapchlony Tyłek
Gość
avatar
Gość
Po dobitnych słowach Prudence jegomość o szlachetnym sercu, ale niezbyt dobrej pamięci potrząsnął głową i zdaje się, lekko nią skinął. Nie patrzył już na Drusta z mordem w oczach, nie patrzył na niego w ogóle. Wlepił speszony wzrok w swoją nieszczęsną wybrankę serca, wyraz boskiej reinkarnacji miłości z przeszłości. Przyłożył dłoń do piersi, drugą ułożył na głowni miecza, jakby składał przysięgę. Skłonił się wpół, prawie że uderzając nosem o blat stołu, przy którym ledwo siedzieli panna Mormont i rycerz z rodu Manderlych.
- Wybacz pani, nie było moim zamiarem wprawić cię w zakłopotanie, czy przydać licom twym purpurę gniewu wobec mej osoby. Liczę na to, że skłonnaś mi wybaczyć nietakt. – rzekł przyciszonym głosem pełnym skruchy. Tryton był zdziwiony jak łatwo Niedwiedzica poradziła sobie z podstarzałym kawalerem. Kichote, przed chwilą skory rzucić w jego twarz rękawice rycerskie, spotulniał i wycofał się nawet na krok od ich stolika.
- Wiedz przeto, o pani, że w turnieju będę walczyć dla ciebie. – rzekł cofając się na kolejny krok. I byłby w kogoś wpadł, gdyby się na raz nie wyprostował, uwalniając więcej miejsca wokół siebie. Spojrzał po raz ostatni gniewnym wzrokiem na Drusta i wyszedł, mieszając się z tłumem, którego uwaga nadal pozostawała przy nietypowej parze.
- Prudence, proponuję spacer. Jeśli chcesz i możesz, wypij wino jednym haustem. – zaproponował z pobłażliwym i lekko zakłopotanym uśmiechem w kącikach ust. Sam wziął kilka solidnych łyków swojego rozwodnionego piwa, zostawiając na dnie niewielki poziom złocisto-białej mieszaniny. Omiótł pomieszczenie wzrokiem i z niezadowoleniem stwierdził, że była to najwyższa pora ażeby udać się do innego miejsca, znacznie przychylniejszego przyjezdnym. Musiał się najpierw wywiedzieć gdzie powinien zaprowadzić wypitą Mormontównę. Wstał i zaczekał na kobietę, przepuszczając ją w drzwiach.
Re: Zapchlony Tyłek
Sro Sie 21, 2019 9:57 am Re: Zapchlony Tyłek
Gość
avatar
Gość
Prue bała się, że zbyt ostro potraktowała niedoszłego zalotnika. Czasem jednak tylko w taki sposób można było dotrzeć do pewnych osób. Najwyraźniej teraz zadziałało. Ulżyło jej strasznie, że obeszło się bez niepotrzebnego rozlewu krwi przed gośćmi tej karczmy.

- Nie żywię urazy Ser - odparła zupełnie szczerze. Rozumiała, że ludziom czasem po alkoholu różne dziwne rzeczy przychodziły do głowy, a i odwagi było w nich jakby nieco więcej. Gdyby nie trunki zapewne podstarzały rycerz by do niej nie podszedł. Sama robiła różne dziwne rzeczy, gdy wypiła zbyt dużo. Na całe szczęście teraz nieco otrzeźwiała, aczkolwiek nie dało się nie zauważyć, że sporo dzisiaj w siebie wlała.

- Będzie to dla mnie zaszczyt - rzekła i kiwnęła głową w pożegnalnym geście. Była zadowolona, że skończyło się to nieszczęsne przestawienie.

Słysząc słowa Drusta posłała mu pewne siebie spojrzenie. Ona może wypić wino jednym haustem? A co to za problem, czy było to wyzwanie - dla niej żadne. Przechyliła kielich i wypiła jego zawartość. Następnie dłonią przetarła usta. Wstała więc i skorzystała z propozycji mężczyzny. Może tym razem będzie dane jej zaznać trochę spokoju bez niepotrzebnego zwracania na siebie uwagi.
- Zobaczymy, gdzie mnie wyprowadzisz. - rzekła z uśmiechem na twarzy. No to hej przygodo, noc była jeszcze młoda zobaczymy, co ich jeszcze spotka. Wyszła więc jako pierwsza z karczmy i czekała na propozycję mężczyzny.
Re: Zapchlony Tyłek
Sro Sie 21, 2019 1:12 pm Re: Zapchlony Tyłek
Gość
avatar
Gość
Czasem, ażeby dotrzeć do niektórych osób, należy użyć znacznie większych pokładów silnej woli, niż pozwalają na to zaszczepione od dziecka konwenanse. Towarzystwo w karczmie przyjęło swojego naiwnego rycerza z Horn Hill gorzkim śmiechem, ale oprócz rzucanych nań i na parę spojrzeń, po łebkach i łbach, nie wychodzili do przodu ze zwadą.
- Chodźmy więc. – powiedział, skąpy w słowach, bez zbędnego przedłużania.
Znaleźli się na jednej z ciasnych ulic, do których bezpośrednio przylegały stare chałupy wymagające naprawy a ulepione pewnie z gówna, osmolone warsztaty rzemieślnicze z równie przyjemną wonią starych skór i zsiadłego mleka. Do tego cuchnący odór z karczm, a wraz z nimi mijani pijaczkowie, opierający się o te osmolone, kiedyś smagnięte bielmem ściany.
- Nie pasował ci rycerz z Horn Hill? – zapytał w końcu, po dłuższej chwili ciszy. Narażał się na trwały uszczerbek na zdrowiu, przy niej pijanej w cztery diabły. Szli obok siebie, prawie ramię w ramię. Mormontówna chwiała się lekko na boki. Wypite jednym haustem wino musiało zacząć dawać o sobie znać. Za chwilę wiatr, który co dzień nadaremno usiłuje przegonić odór tego śmierdzącego miasta, wywieje jej z głowy resztki alkoholu. Jak na ten moment, trzymała się całkiem nieźle.
- Ze wszystkich miejsc, w które mogłabyś pójść, wlazłaś w sam środek smrodu Królewskiej Przystani. Dlaczego? – zmarszczył nos, paniczek chrzaniony, a minę miał przy tym jak te dwadzieścia lat temu, kiedy mu podstawiali pod nos wymysły kuchni braavoskiej. Jakiś czas później polubił egzotykę tamtego miejsca, co nie oznacza, że na co dzień chciałby wąchać wspomnienie o tym gównianym mieście.
- Gdzie się zatrzymaliście? Odprowadzę cię. – zaproponował oglądając się na boki za przejściem w mniej ciasną ulicę.
Re: Zapchlony Tyłek
Sro Sie 21, 2019 2:30 pm Re: Zapchlony Tyłek
Gość
avatar
Gość
Mięli szczęście, że udało im się wyjść w miarę spokojnie z karczmy. Prue nie lubiła powodować niepotrzebnego zamieszania swoją osobą, jednak była niczym magnes na ludzi spod ciemnej gwiazdy. Często pakowała się w kłopoty, aczkolwiek zawsze jakoś się z nich wyplątywała.

Prue lubiła oglądać miejsca takie, jakie były naprawdę, być może dlatego znalazła się właśnie tutaj. Pałace jej nie interesowały, tylko to jak żyją tu najzwyklejsi zjadacze chleba. Nawet w Królewskiej Przystani wyglądało to jak wszędzie - syf, smród. Spodziewała się, że będzie tutaj trochę lepiej.

Spojrzała na swojego towarzysza na pytanie o tamtego starca. Nie miała zamiaru stosować siły, wszak jakimś cudem udało się jej uratować od zalotnika, jednak Drust prowokował. Zbliżał się do niebezpiecznej granicy.
- Czy ja naprawdę wyglądam na taką zdesperowaną? - Odparła z delikatnym wyrzutem. Zdawała sobie sprawę, iż ona również miała lata młodości praktycznie za sobą. Nie oznaczało to jednak, że będzie się chwytać byle czego. Szanowała się i wybierała jednak nieco młodszych mężczyzn, jeśli już miała ochotę na odrobinę rozrywki.

- Znasz mnie od dzisiaj? Przecież wiesz, że lubię się włóczyć,  nie przepadam za spędami bogatej hołoty, wolę bratać się z prostymi ludźmi. - Prue nie była typową damą. Zapomniała o swoich towarzyszach, którzy mięli spędzać z nią wieczór, jakoś niespecjalnie się tym przejmowała. Ona była niczym kot, który zawsze chodził własnymi ścieżkami, no może bardziej niedźwiedź.
- Co się tak krzywisz. - Odparła widząc jego minę. nie to, że ta szczerość była spowodowana nadmiernym spożyciem alkoholu, taka już jej natura.

- A kto powiedział, że chcę już wracać? Nie musisz udawać rycerza na białym rumaku. - Rzekła idąc nadal gdzieś przed siebie.


Ostatnio zmieniony przez Prudence Mormont dnia Sro Sie 21, 2019 3:30 pm, w całości zmieniany 1 raz
Re: Zapchlony Tyłek
Sro Sie 21, 2019 3:23 pm Re: Zapchlony Tyłek
Gość
avatar
Gość
- Nie sądziłem po prostu, że to co mówią było prawdą. Cuchnie tu niemożebnie. – marudził, jakby go ktoś specjalnie nakręcił na ten właśnie ton. Biały Port, choć najmniejszy z pięciu największych miast Westeros, był nieco bardziej ułożonym miejscem. Wszystko za sprawą dobrej ręki i odpowiedniej dyspozycji posiadanym kapitałem. Miejsca takie jak to śmierdziały prędzej tygodniową rybą, a nie tygodniową mieszanką finalnej koncepcji dla perystaltyki jelit.

- Nie, ale prosisz się o zwadę, siostro – Nazwał ją w ten sposób, bo kiedyś tak do siebie wołali. Jako ledwie podlotki. – A zwada nie jest Północy potrzebna. Poza tym, oni są sprytni, a ty jesteś jedna. Zgubiłaś całą kompanię, jak sama wspominasz. – zaczął robić jej lekkie wyrzuty. Prawdopodobnie nie będzie tego nawet do końca pamiętała nazajutrz rano. – Ta sama hołota byłaby gotowa nadziać cię na widły i postawić w gnoju. – dodał gburowato, ale już pod nosem, oglądając się na mijany zaułek.
- Nie krzywię się. – Przystanął, tak że pewnie poczuła jego chwilowe zawahanie, ale ruszył dalej. W kącikach ust Trytona chował się lekki uśmiech.
- To co, będziesz jeszcze pić? Może tym razem miód? – uniósł brew próbując nadążyć za blondwłosą wojowniczką. – Przypomnij mi, bierzesz udział w tych atrakcjach przygotowanych przez Koronę? – zapytał. Istniały pewne ograniczenia, które odsuwały Prudence od wzięcia udziału w konkretnych a interesujących ją częściach turnieju, mimo to Drust wierzył, że Niedźwiedzica sobie z nimi poradzi. Sam miał się zamiar spotkać z resztą kompanii Północy, ażeby wypytać czy przyjdzie im się pojedynkować.
- Ćwiczyłaś coś w ogóle? Marnie wyglądasz. – dodał, żeby ją rozzłościć. Pijana Prudence miała jeszcze więcej do powiedzenia niż zazwyczaj. A i to nie było małą sprawą.

Wyszli w końcu z Zapchlonego Tyłka i udali się w inną stronę.

[Z/T x2]
Re: Zapchlony Tyłek
Sponsored content

Skocz do: