Tion Lannister
Sro Lip 31, 2019 9:43 pm Tion Lannister
Gość
avatar
Gość



imię i nazwisko
Tion Lannister

data i miejsce urodzenia
dziesiąty dzień piątego księżyca, 73. rok po Podboju, Casterly Rock

miejsce zamieszkania
Casterly Rock, Krainy Zachodu

zajęcie/funkcja w rodzie
pierwszy bratanek Lorda Skały, dowódca piechoty Casterly Rock

nazwisko matki
Lannister z Lannisportu

wyznawana religia
Siedmiu Bogów

stan cywilny
kawaler

Biografia

    dzisiaj Zachód oferuje wrażeń moc
    spójrzcie jak jego blask opromienia wszystkich was!
    szczęście i dostatek Zachód wszystkim może dać

    pod warunkiem, że ktoś będzie o to wszystko dbać.

Usłysz mój ryk.
Stryj zawsze powtarzał – doszukując się w najstarszym bratanku prawdziwego syna, którego nigdy nie będzie dane mu mieć – że chwila zawahania jest najczęściej chwilą śmierci. Tion żył według tej zasady czasem lepiej, przeważnie gorzej, ale zawsze wytrwale.
To o wiele lepsze niż 'wszystko dla naszej dumy'.
Rozjuszone prychnięcie, jak zawsze, wydobywa się spomiędzy zaciśniętych ust na samą myśl o Castamere. Warknął, szczerząc zęby – bo to był jego ulubiony grymas – odbił się z ugiętych nóg i zaatakował z jeszcze większą zaciekłością.
Słyszysz to?!
Miecz dali mu do ręki, kiedy liczył trzy dni imienia. Tarczę – kiedy miał cztery. Pierwsze, dziecięce wspomnienia oscylują wokół pola treningowego, otarć, siniaków i krwi.
Dzieci nie powinny krwawić, szeptała matka, za nic mając gniewne spojrzenia ojca.
To nie jest dziecko, odpowiadał cicho, wpatrując się w zaciśnięte usta syna. Na dnie zielonych oczu migotały łzy bólu, ale nigdy nie spłynęły po policzkach. To przyszłość tego rodu.
Naciera ramieniem, aż tarcze zwierają się z łoskotem; piach sypie spod butów przeciwnika, kiedy ten cofa się chwiejnie. Próbuje zadać cios, ale złotowłose lwiątko umyka, a potem prowadzi drewniany miecz niskim łukiem, trafiając w łydkę, tuż pod rozkołysanym brzegiem długiej kolczugi.
Słyszysz mój…
Niecierpliwie poruszył ramionami, czekając, aż rywal ruszy do ataku. Był starszy, mocny jak byk i miał sporo chęci do walki, ale zaczynał się męczyć, a Tion ustawił się tak, aby lekko opadający grunt dawał mu przewagę. Uważnie śledził każdy ruch przeciwnika, zrobił unik przed pierwszym ciosem, potem przed drugim, a w końcu ominął niezdarny zamach znad głowy i doskoczył do odkrytego boku starszego chłopca.
Najlepszym miejscem są plecy wroga, mawiał stryj, ale Tion zdążył zrozumieć, że bok też się nadawał.
Drewniany miecz uderzył o żebra z głuchym trzaskiem pękającego polana. Chłopak zatoczył się bezradnie, a Lannister zagwizdał cicho; nic na świecie nie sprawiało mu tak wielkiej przyjemności jak zadanie idealnego ciosu. Złote włosy oklejały jedną stronę twarzy, na zębach miał krew, ale nic nie potrafiło odebrać mu przyjemności – przytknął do szyi rywala wyszczerbioną, drewnianą głownię, spluwając czerwoną śliną.
… ryk?

    ja potrzeby kraju tego znam
    sznurki władzy mogę trzymać sam...

Stał przy oknie jak nagrzany słońcem, złoty posąg, ze zmarszczonym czołem patrząc na Lannisport. Na labirynt ulic, plątaninę stromych dachów i wysokie miejskie mury, lśniące w letnich promieniach. Na rozmazaną linię gór w oddali. Na siwą wstążkę traktu, aż ku nierównej linii horyzontu.  
Chcę jedynie, by wszyscy byli szczęśliwi. Czy to tak wiele?
Zbliżyła się i przywarła do jego pleców. Czuł miękkość jej piersi, gibką kibić i muśnięcia złotych pasem włosów, kiedy wtuliła policzek w napięte mięśnie.
– Myślę, że z ich strony byłoby to rozsądne – cichy szept przyjemnie zatańczył na lekkim podmuchu wiatru, w końcu jednak odnajdując drogę do jego umysłu.
Przecież wiem, co dla nich najlepsze, prawda? – oczy barwy szmaragdów zamigotały w promieniach słońca, gdy zerknął przez ramię na smukłą kobietę. Była piękna. W każdym, nawet najmniejszym calu. Perfekcyjna, nawet z tym zabawnie zadartym, drobnym noskiem – a może właśnie dzięki niemu? Dlatego szukał u niej potwierdzenia własnych decyzji.
Była piękna, a on lubił kolekcjonować piękno.
Przesunęła dłonią wzdłuż jego ręki i przycisnęła niespokojne, silne palce do rozgrzanego od słońca kamienia.
– Mężczyźni nie lubią prosić o pomoc, lecz w końcu to zrobią. Zobaczysz – w złotych włosach zatańczyły jasne refleksy obudzone słonecznymi promieniami. Zaśmiała się cicho, przejeżdżając opuszkami palców po linii kręgosłupa. Wiedział, że w końcu jej ulegnie, a ona wiedziała, że on wie. Czasami próbował się opierać, ale wtedy – zupełnie jak teraz – wzdychała cicho, stając na palcach.
– Głupiec – szepnęła, łaskocząc ustami płatek jego ucha. – Wolałbyś być tam, krążyć po Zachodzie odziany w zbroję – przesunęła dłonie pod jego pachami na pierś, przyprawiając go o przyjemne, mimowolne drżenie. – Ucinać macki i rybie ogony.
Gdybym mógł, wkładałbym zbroję do łóżka – jego głos zniżył się do przyjemnego dla ucha szeptu, gdy zauważył, że przestaje kontrolować własne reakcje.
– Powstrzymuje cię tylko troska o moją miękką skórę – zaśmiała się cicho, dostrzegając twardą determinację na jego twarzy. Zaciętość mieszkała tam od zawsze; nie uśmiechał się do nikogo poza nią.
Wolę szybkie pchnięcia w serce – obrócił się i dotknął leniwym palcem jej mostka, zamierając na moment, gdy tylko poczuł jej dłoń między nogami. – Ojciec zawsze powtarzał, że nie ma niczego ważniejszego niż rodzina… – prychnęła cichym śmiechem na jego słowa, zaciskając palce. Odpowiedział stłumionym mruknięciem, odchylając głowę do tyłu.
– Jesteśmy rodziną. Daleką – szepnęła z naciskiem, wpatrując się uważnie w zielone oczy, dokładnie takie, jak u niej.
Rodziną... – miał ochotę powiedzieć, że rodzina równie dobrze może być przeszkodą – jak Tommen – a nie siłą, lecz wtedy ona powoli się cofnęła, zsuwając z ramion luźną suknię.
I znów zapomniał.
O wszystkim.

    starczy że ściągnę je i już tłum posłuszny jest
    (twoja wola jest rozkazem, uczynimy to, co chcesz)
    sznurki w tył, sznurki w przód, marionetki wprawiam w ruch
    i znów tak tańczą jak im gram.

Zawsze wolał spoglądać w przyszłość, spomiędzy złotych odblasków wyławiając poszczególne sylwetki. Swoją, podupadającego na zdrowiu ojca, siostry, kuzynek i kuzyna. Jednego, nie dwóch.
Rozkołysany arras wyobrażeń przedstawiał Skałę, jego na samym szczycie i ją – złotowłosą, dumną – u boku. Sączyła w prosty, żołnierski umysł słowa, których brzmienie powinno budzić niepokój, ale w jej ustach wszystko smakowało słodko jak miód, jak składane o poranku obietnice i jak ich jeszcze słodsze spełnienie, kiedy nad Lannisportem zapadał mrok.
Władza. Śmierć. Plan. Zdrada. Miłość?
Władza – gubi się w każdym znaczeniu tego słowa, wsłuchując w ciche szepty kuzynki.
Cóż byłoby mu po władzy, gdyby nie potrafił walczyć, gdyby nie wiedział, jak uchwycić rękojeść miecza, kiedy unieść, kiedy zaś opuścić tarczę, kiedy zaatakować, kiedy sparować cios? Na co zdałby się otrzymany w szesnastym dniu imienia tytuł rycerza i podarowana mu przez stryja siedem lat później pozycja dowódcy piechoty, gdyby  nie opanował umiejętności walki? Czy władza miała mu podpowiedzieć, jak dowodzić, jak podejmować szybkie decyzje, jak planować atak, inwazję i defensywę?
Ludzie słuchali jego, a on słuchał jej – niewiele decyzji podjął z własnej woli, jeszcze mniej wbrew woli kuzynki. Lubił nazywać się charyzmatycznym, kimś, kto budzi szacunek, lubił posmak posiadanej władzy i obserwowanie idealnie pracujących trybików, którym narzucał rytm. Mógł wydawać polecenia i wprawiać polityczną machinę w ruch, jednak wszystko sprowadzało się do jednego: jej zadowolenia. Zaczęło się w jednym momencie, gwałtownym geście, którego się nie spodziewał – nagły ruch powietrza mógł ostrzec Tiona, ale było już za późno – chwyciła jego policzki w obie, drobne ręce, poczuł wilgoć jej warg, ciepły język w ustach. Miał siedemnaście lat i zdołał poznał smak innych kobiet, ale dopiero ona sprawiła, że zrozumiał.
Zrozumiał wszystko.

    stłumię krzyk, zdławię bunt, prowodyra znajdę i
    wokół szyi sznur okręcę

    (nie wychyli się już nikt!)
    szczęście wam może dać ten, kto sznurki władzy ma
    i wie jak nie poplątać ich.

Królowie czy buntownicy. Lordowie czy wieśniacy. Przed obliczem Nieznajomego wszyscy są równi.
Głownia błyskawicznie weszła w ciało aż po rękojeść i tak samo szybko się cofnęła, szybka i śmiercionośna niczym błyskawica. Mężczyzna zdołał wydobyć z siebie jedynie suchy skrzek, zanim padł twarzą w palenisko. Zginął w mgnieniu oka.
Herszt bandy spojrzał na zamordowanego.
– Lord Lannister dał nam słowo. Życie za złożenie broni.
Kap, kap, krew skapywała ze sztychu pozłacanego miecza.
Słowa wiążą jedynie słabych.
Buntownik patrzył w oblicze człowieka, który chwilę wcześniej zamordował najbliższego mu człowieka. Obojętny, lannisterski uśmiech znaczyły cętki krwi; był tak blisko, że mógł policzyć blade piegi na jego nosie.
Lord Skały zawsze uważał bratanka za skutecznego.
To dobre określenie. Oschłe, ale dobre. Skutecznie pozbywał się niewygodnych rzezimieszków napadających na transporty złota, samozwańczych bohaterów pragnących zdobyć miłość ludu i rozmiękłych od słonej wody zbójów, którzy zapragnęli zakosztować lannisterkiego miecza.
Skuteczny.
Nie kochany. Nie umiłowany. Nie dobry.
Skuteczny.
Wiem z doświadczenia, a jest ono spore i wyjątkowo krwawe... – Tion podniósł czerwony miecz i dotknął nim policzka ostatniego, wciąż żyjącego mężczyzny. Rubinowa głowica błysnęła ogniem iskier czerwieni, oranżu i żółci. – ... że jedno ostrze potrafi przeciąć sznur wielu niemożliwości.
Obrócił się wokół własnej osi z wdziękiem tancerza. Lśniąca stal rozpruła cienie. Bluznęła ciemna krew i okolona splątaną brodą głowa potoczyła się po podłodze, a ciało upadło, jak gdyby nie podtrzymywał go szkielet.
Przez dwa lata skutecznie wyżynał członków Bractwa Złotych Gór, tej zalęgłej w opuszczonych kopalniach zarazy, która rabowała transporty złota napływającego do Casterly Rock. Wyżynał jednego za drugim. Skutecznie.
Aż w ich jaskiniach dziś śpiewa jedynie deszcz.

    sznurki w tył, sznurki w przód, marionetki wprawiam w ruch
    (i, o dziwo, nawet lord podryguje pośród słów)
    tańczcie więc! bawcie się! i swobodą cieszcie się!
    nikt z was nie musi myśleć sam.

Dlaczego miałbym się przed nim kłaniać?
W zielonych tęczówkach migocze niezadowolenie, kiedy wzrok napotyka sylwetkę kuzyna.
Ze wszystkich ludzi, właśnie jemu?
Ciche szepty są groźniejsze od głośnych wybuchów śmiechu. Słyszy je, każde pełne kpiny słowo, każdy zwiastun nieodległej przyszłości – chorąży pytają co będzie po śmierci lorda?, a później spoglądają na Tommena, wykrzywiając usta w słabych grymasach. Tylko Reyne niczego nie okazuje. Tylko on jest dość ostrożny, żeby balansować pomiędzy tym, co wygodne a tym, co nieuniknione.
Zeżrą go.
Napięte mięśnie odezwały się w cichym, bolesnym proteście, kiedy mocniej zacisnął dłoń na nóżce kielicha. We wnętrzu złotego naczynia lśni słabe, blade wino, bardziej woda, niźli trunek. Tion wie, że musi zachować trzeźwość umysłu. Teraz, nad ranem, w południe. Zawsze. Głowa musi być lekka, umysł świeży, wzrok bystry, cel jasny.
Nawet nie będą musieli przegryzać.
Zerka na puste miejsce obok siebie, to, które zwykła zajmować panna Plumm, jego pożalcie się bogowie, narzeczona. Przynajmniej do ubiegłego miesiąca.
Do nocy, w której życia nie odebrała jej zwykła gorączka.
Pochłoną w całości, a wraz z nim cały ten ród.
Kącik ust zadrżał lekko, ale wyraz twarzy pozostał niezmieniony. Żadnego uśmiechu, żadnej, błaznowatej wesołości, jedynie twarda jak bryła złota zaciętość – zielone tęczówki przeczesywały tłum zebrany na uczcie, odnotowując w pamięci nieobecnych. Nazwiska te zajmą honorowe miejsce wokół innych planów, całej biblioteki postanowień, które trzymał wyłącznie we własnych myślach. Tych o Lannisporcie i obronie wybrzeża, tych o poszukiwaniach kolejnej kobiety, która nie mogła równać się z jedyną, na jakiej mu zależało, tych o sojuszach i żmijach karmionych na piersi Zachodu.
Kalejdoskop myśli przesuwał się przez zawsze trzeźwy umysł z cichym sykiem, a każdy kolejny oddech odmierzał czas do działania.
Wystarczyło być skutecznym.
Zawsze.


Umiejętności

    charyzma — 40
    logika — 50
    siła — 75
    spostrzegawczość — 40
    wytrzymałość — 75
    zwinność — 75

    czytanie i pisanie
    ekonomia — 10
    etykieta — 10
    jazda konna — 25
    oburęczność



Re: Tion Lannister
Nie Sie 11, 2019 9:34 pm Re: Tion Lannister
Gość
avatar
Gość
Gotowa, pozdrawiam cieplutko!

Skocz do: